"Sądzę, że coś takiego nie mogło mieć miejsca, nie mogło się zdarzyć w tak głupi sposób" - pisze Havel w związku z publikacją o rzekomym złożeniu donosu przez pisarza na przyjaciela koleżanki, Miroslava Dvorzaczka.
Na początku minionego tygodnia czescy historycy ujawnili dokument komunistycznej bezpieki, z którego wynikałoby, że w latach 50, jako student prestiżowego Wydziału Filmowego i Telewizyjnego Akademii Muzycznej w Pradze, Kundera doniósł na Dvorzaczka, oskarżając go o szpiegostwo. Kundera nazwał raport kłamstwem.
W środę czeski historyk literatury Zdeniek Peszat oświadczył, że Dvorzaczka, byłego agenta zachodniego wywiadu, aresztowano na podstawie donosu innego studenta - Miroslava Dlaska. "Nawet jeśli Kundera rzeczywiście udał się na policję, by powiedzieć, że gdzieś jest jakiś szpieg - co moim zdaniem się nie zdarzyło - to trzeba przynajmniej spróbować ujrzeć to w kontekście epoki" - pisze Havel.
Były prezydent przypomina, że były to czasy, w których denuncjacje były często podyktowane lękiem. "Nie trzeba było być fanatycznym komunistą, by zrobić coś takiego" - podkreśla.
"Młodzi historycy, bądźcie rozważni badając przeszłość!" - apeluje Havel. Życzy też Kunderze, by był ponad oszczerstwami. "Jak wiesz Milan, są gorsze rzeczy niż obmowa w prasie" - pisze Havel, który spędził pięć lat w komunistycznym więzieniu.
"Gdyby nie chodziło w tej sprawie o pisarza światowej sławy, nic by się nie stało. Jest więc rzeczą ryzykowną być dobrym pisarzem i być sławnym" - konkluduje Havel i podkreśla, że czasem warto podejmować ryzyko.
79-letni Kundera od połowy lat 70. mieszka we Francji, a ojczyznę odwiedza sporadycznie i tylko prywatnie. Unika też kontaktów z prasą i nie udziela jej wywiadów.
Miroslav Dvorzaczek skazany został na 22 lata więzienia; wyszedł po 14 latach. Obecnie mieszka w Szwecji. Po odsiedzeniu kary wyemigrował z Czechosłowacji i pracował dla zachodnich służb wywiadowczych.
pap, keb