Szef MSZ Rosji ma rację. Stalinizm to nie hitleryzm. Niemcy podążając za Hitlerem mordowali głównie sąsiadów. Rosja Stalina zanim zaczęła się II wojna światowa wymordowała przynajmniej 15 mln swoich obywateli.
Do 1941 r. gdy sojusznicy Hitler i Stalin się posprzeczali i zaczęli wojnę, podział Europy szedł im całkiem nieźle. Rosjanie zajęli do spółki z Niemcami pół Polski, część Rumunii i Finlandii, a także anektowali Estonię, Łotwę i Litwę. W podbitych krajach, podobnie jak Niemcy, mordowali patriotów i inteligencję, a w najlepszym wypadku wywozili na Syberię. Problem polega na tym, że podczas II wojny światowej kraje Zachodu, orzekły iż lepiej nie mówić głośno o zbrodniach Stalina. Opinia publiczna w ich krajach mogłaby wówczas nie zrozumieć, dlaczego ich rządy wspierają jednego zbrodniarza w walce z drugim.
Dzisiaj Ławrow, cynicznie domagając się milczenia na temat zbrodni stalinowskich, tak naprawdę walczy o pamięć i zrozumienie historii przyszłych pokoleń. Jeżeli nie będziemy głośno mówić, że Stalin był przynajmniej takim samym zbrodniarzem jak Hitler, to w przyszłości bandy pożytecznych idiotów, będą wypisywały, jak ostatnio w Wielkiej Brytanii, że II wojny światowej można byłoby uniknąć, gdyby Polacy wpuścili sojusznicze wojska sowieckie, aby "broniły nas przed Niemcami".
Dzisiaj Ławrow, cynicznie domagając się milczenia na temat zbrodni stalinowskich, tak naprawdę walczy o pamięć i zrozumienie historii przyszłych pokoleń. Jeżeli nie będziemy głośno mówić, że Stalin był przynajmniej takim samym zbrodniarzem jak Hitler, to w przyszłości bandy pożytecznych idiotów, będą wypisywały, jak ostatnio w Wielkiej Brytanii, że II wojny światowej można byłoby uniknąć, gdyby Polacy wpuścili sojusznicze wojska sowieckie, aby "broniły nas przed Niemcami".