Jednak prezydent uważającej się za samodzielne państwo Osetii Południowej Eduard Kokojty oświadczył, że jego siły wkroczyły do tej części wsi Perewi, która znajduje się jeszcze w granicach separatystycznego regionu.
"Niestety wygląda na to, że gruzińskie przywództwo jest słabe z geografii i nie zna nawet usytuowania granic własnego kraju" - powiedział Kokojty agencji Interfax, na którą powołuje się Reuters.
Tymczasem zdaniem unijnej misji Perewi jest "w oczywisty sposób położone na zachód od administracyjnej granicy Osetii Południowej".
Bojownicy wkroczyli do Perewi w sobotę, gdy zaczęły wycofywać się stamtąd rosyjskie wojska. Rosyjskie siły na początku października ewakuowały się ze strefy buforowej wzdłuż granic Osetii Południowej. Zachowały jednak posterunek w Perewi, zamieszkanej przez ok. 1000 ludzi wsi na zachodniej granicy separatystycznej republiki.
Rzecznik gruzińskiego MSW Szota Utiaszwili poinformował, że początkowo do Perewi wkroczyło ok. 50 bojowników, a do niedzieli wieczorem ich liczba wzrosła do 70. Jednocześnie we wsi zostało ok. 10 rosyjskich wojskowych.
Utiaszwili dodał, że bojownicy nie atakowali cywilów, ale część mieszkańców uciekła, obawiając się przemocy.pap, keb