Są to były członek reprezentacji Ukrainy w piłce nożnej - Andrij Husin, który złożył już wyjaśnienia, oraz gracze klubu - A.C. Milan, Kacha Kaładze i Andrij Szewczenko. Dwaj ostatni otrzymali wezwania do prokuratury, lecz nie zdążyli jeszcze się w niej stawić.
"Wszyscy trzej związani są przyjacielskimi stosunkami z Tamazem Cincabadze (...), jednym z uczestników kolacji, podczas której miało dojść do otrucia Juszczenki" - czytamy.
Husin potwierdził w rozmowie z dziennikiem, że rzeczywiście odpowiadał na pytania prokuratorów w sprawie o otrucie urzędującego prezydenta Ukrainy.
"Jest to oczywiście głupota, ale co ja mogę zrobić? Powiedziano mi, żebym przyszedł, to przyszedłem. Zrozumiałe, że nie widzę w tym żadnej logiki" - powiedział piłkarz.
"Kommiersant" wyjaśnia, że Cincabadze, właściciel jednego z kijowskich salonów samochodowych, jest bliskim znajomym Dawyda Żwanii, byłego współpracownika Juszczenki, który popadł w niełaskę prezydenta. Wieczorem 5 września 2004 r. Cincabadze był kierowcą samochodu, który zawiózł Żwaniję i Juszczenkę na daczę byłego zastępcy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wołodymyra Saciuka. Według śledztwa do próby otrucia Juszczenki doszło właśnie tam, podczas kolacji wydanej na cześć obecnego prezydenta.
Dziennik przypuszcza, iż prokuratura zainteresowała się piłkarzami, chcąc przede wszystkim uzyskać informacje na temat Żwanii i Cincabadze. Przypomina także, że przed przesłuchaniem samego prezydenta Juszczenki w prokuraturze stwierdził on, iż jednym z organizatorów nieudanego zamachu na jego życie był Żwanija. Juszczenko powiedział wówczas, że do kolacji na daczy Saciuka doszło "wskutek nacisków Dawyda Ważajewycza (Żwanii -PAP)".
Żwanija, ojciec chrzestny jednego z dzieci Juszczenki, podważa fakt otrucia prezydenta od czasu, gdy otoczenie szefa państwa oskarżyło go, iż będąc wcześniej obywatelem Gruzji, nielegalnie zdobył obywatelstwo Ukrainy. Zdaniem komentatorów ataki te spowodowane są współpracą polityka ze skonfliktowaną z prezydentem premier Julią Tymoszenko.
Do nieudanej próby otrucia Juszczenki doszło podczas kampanii prezydenckiej. Po kolacji wydanej przez Saciuka Juszczenko źle się poczuł.
Austriaccy lekarze orzekli później, że pogorszenie stanu jego zdrowia było spowodowane zatruciem dioksynami, czyli silnie toksycznymi związkami chemicznymi o działaniu rakotwórczym. Ślady ich działania widoczne są na twarzy prezydenta do dziś.
Prokuratura ukraińska ustaliła, że Juszczenko został zatruty dioksynami wyprodukowanymi w laboratorium w Rosji, Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii. Toczące się od ponad dwóch lat śledztwo nie ustaliło, kto stoi za próbą otrucia.
pap, keb