"Mogę generalnie powiedzieć, że przyjęcie bardziej realistycznych założeń co do wzrostu gospodarczego jest pozytywnym krokiem. Dobrze, żeby budżet przylegał do przyszłej rzeczywistości" - powiedział Balcerowicz w poniedziałek na spotkaniu z polskimi dziennikarzami.
Rząd zapowiedział autopoprawkę do projektu przyszłorocznego budżetu zakładając, że PKB wzrośnie o 3,7 procenta. Pierwotnie w projekcie zakładano wzrost 4,8 procent.
"Jest sporo niepewności dotyczącej nie tylko Polski, ale i całego świata, co do tempa przyszłego rozwoju gospodarczego. Nie da się wykluczyć, że wzrost polskiej gospodarki może być jeszcze wolniejszy. Przyszły rok będzie rokiem trudnym dla Polski" - dodał były wicepremier.
Zwrócił uwagę, że prognozy rozmaitych instytucji dotyczące wzrostu PKB Polski na przyszły rok są zróżnicowane - od 1 do 4 procent.
Zapytany, czy polski rząd słusznie przedstawił stosunkowo optymistyczną prognozę wzrostu 3,7 procent, były wicepremier odpowiedział, że "mieści się to w granicach realizmu".
"Najważniejsze, żeby Polska starała się przez te trudne czasy przejść zachowując dyscyplinę budżetową i myślę, że tak będzie" - powiedział ekonomista.
Podkreślił, że jeśli uda się w przyszłym roku osiągnąć wzrost PKB rzędu 3 procent, "to będzie wielkie osiągnięcie, gdyż jest mało krajów, co do których są takie prognozy".
Dla krajów strefy euro - przypomniał - przewiduje się prawie 1- procentowy spadek wzrostu w skali rocznej, czyli recesję.
Balcerowicz dobrze ocenia zespół ds. ekonomicznych prezydenta-elekta USA Baracka Obamy, a zwłaszcza nominata na ministra skarbu, Timothy Geithnera.
"Kandydat na ministra skarbu jest człowiekiem bardzo doświadczonym, zajmował się trudnymi kwestiami, m.in. kryzysu właśnie, w innych krajach, i jest świetnie wykształcony. To są poważne atuty na wyjątkowe czasy" - powiedział były wicepremier.
Dał jednak do zrozumienia, że ma wątpliwości co do słuszności zastosowania pakietu antykryzysowego wartości od 500 do 700 miliardów, co zapowiada ekipa Obamy.
"Mam wrażenie, że te zapowiedzi coraz większych pakietów oparte są na zasadzie, że im więcej pieniędzy, tym lepiej. Ale tak niekoniecznie musi być, dlatego że każdy dodatkowy deficyt oznacza dodatkowe zaciągane długi, które kiedyś trzeba spłacać, a ponadto nie zawsze konsumenci są skłonni wydawać te dodatkowe pieniądze z budżetu. Moim zdaniem umiar byłby tutaj wskazany" - powiedział Balcerowicz.
Dodał: "Po drugie, trzeba wiedzieć na co miałyby pójść pieniądze, które miałyby zwiększać inwestycje. Zwykle nie ma ogromnej rezerwy doskonałych projektów. Więc jeśli się zwiększa gwałtownie wydatki, jest spore ryzyko, że te pieniądze się zmarnują".
Balcerowicz wygłosił w poniedziałek odczyt o kryzysie światowym w ambasadzie RP w Waszyngtonie.
ND, PAP