Można uznać dzisiejsze konkluzje po natowskich spotkaniu za porażkę sojuszu. Gruzja i Ukraina nie zostały objęte programem MAP, postanowiono wrócić do rozmów z Rosją, a Macedonia dalej jest blokowana przez Grecję. Sojuszu jest na tyle wewnętrznie podzielony, że pozostaje mu tylko szukanie najmniejszego wspólnego mianownika. A jest tym np. poparcie dla tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach.
Ogłoszone przez ministra Sikorskiego poparcie NATO dla systemu tarczy i uznanie go za część instalacji natowskiej to sukces nieco przereklamowany. Cóż bowiem miał zrobić sojusz, jak nie przyjąć do wiadomości informacji o tarczy. Gdyby Niemcy czy Włochy na tym forum sprzeciwiły się, podpisanemu już przecież, porozumieniu między USA a Polską i Czechami świadczyłoby to o wielkim kryzysie wewnątrz paktu. Fakt przyjęcia do wiadomości nie oznacza entuzjazmu.
Dobrze, że przynajmniej gotowość do podjęcia relacji z Rosją została poprzedzona trybem warunkowym i wezwaniem Rosji do "unikania kontrowersji". W ten nader dyplomatyczny sposób Kwatera Główna wypowiedziała się na temat rosyjskich pogróżek o uzbrojeniu okręgu kaliningradzkiego, czy też - jak woli minister Sikorski - królewieckiego. Daruję sobie złośliwości pod adresem polskiej dyplomacji, bo ta zrobiła to, co była w stanie. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy a Polska nie ma siły USA, Francji czy Niemiec.
Dobrze, że przynajmniej gotowość do podjęcia relacji z Rosją została poprzedzona trybem warunkowym i wezwaniem Rosji do "unikania kontrowersji". W ten nader dyplomatyczny sposób Kwatera Główna wypowiedziała się na temat rosyjskich pogróżek o uzbrojeniu okręgu kaliningradzkiego, czy też - jak woli minister Sikorski - królewieckiego. Daruję sobie złośliwości pod adresem polskiej dyplomacji, bo ta zrobiła to, co była w stanie. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy a Polska nie ma siły USA, Francji czy Niemiec.