W swoim cotygodniowym, weekendowym wystąpieniu telewizyjnym Chavez zaapelował do burmistrza jednej z dzielnic Caracas, aby zatrzymał budowę sześciopiętrowego centrum handlowego Sambil, a niemal ukończony budynek przekształcił w jakąś pożyteczną instytucję, np. szpital lub uniwersytet. "Jak mamy zbudować socjalizm, jeśli kluczowe miejsca publiczne przekształcimy w centra handlowe?" - pytał Chavez.
Wenezuelski prezydent opowiedział na antenie, jakiego doznał szoku, gdy przechodząc nieopodal zobaczył budynek przyszłego centrum handlowego. Zdaniem Chaveza, mający pomieścić 273 sklepy, kina oraz biura gmach sprawi, że zatłoczone śródmieście Caracas zakorkuje się jeszcze bardziej.
Burmistrz stołecznej dzielnicy La Candelaria Jorge Rodriguez zapewnił prezydenta, że wypełni postawione przed nim zadanie.
Victor Maldaonado, szef stołecznej Izby Handlu, Przemysłu i Usług ostrzegł, że takie arbitralne i gwałtowne posunięcia prezydenta stwarzają wśród przedsiębiorców atmosferę niepewności.
Agencja AP cytuje wenezuelskiego architekta Gaspara Arancibię, który zgadza się, że centrum zostało nieodpowiednio zlokalizowane, lecz mimo to uważa, że decyzja prezydenta zapadła zbyt późno. "Jeśli wszystko zależy od prezydenta, musielibyśmy mieć wielu podobnych prezydentów jednocześnie, aby mogli rozwiązać wszystkie nasze lokalne problemy" - powiedział Arancibia.
Na drodze do socjalizmu XXI w., Chavez sukcesywnie przejmuje kontrolę nad strategicznymi sektorami gospodarki. W dużej mierze znacjonalizował już sektor telekomunikacyjny, naftowy, energetyczny oraz cementowy. Pod państwową kuratelę stopniowo przechodzi przemysł stalowy. W przyszłym roku Caracas przejmie kontrolę nad największą wenezuelską kopalnią złota.
ND, PAP