Gillard, zastępująca przebywającego na urlopie premiera Kevina Rudda, po raz pierwszy oficjalnie przyznała, iż faktycznie USA zwróciły się do Australii z prośbą o przyjęcie grupy więźniów z bazy w Guantanamo na Kubie, której likwidację planuje amerykański prezydent-elekt Barack Obama.
Wicepremier Gillard powiedziała w piątek, iż Australia wraz z W. Brytanią otrzymały taką prośbę amerykańską - wystąpił z nią jednak nie Obama lecz odchodzący prezydent George W. Bush. Gillard ujawniła, że USA występowały już z podobną prośbą, dotyczącą niewielkiej grupy więźniów z Guantanamo na początku 2008 roku - wówczas jednak Canberra "po dokładnym rozważeniu sprawy" odmówiła.
Administracja USA ponowiła prośbę na początku grudnia. "Jakkolwiek jest mało prawdopodobne by Australia przyjęła tych więźniów, skoro administracja Busha formalnie wystąpiła w tej sprawie, musimy należycie rozważyć taką prośbę" - powiedziała Gillard.
Przywódca opozycyjnych konserwatystów Malcolm Turnbull natychmiast replikował, iż rząd Australii winien bezwzględnie i jak najszybciej wykluczyć możliwość przyjęcia więźniów z Guantanamo.
W bazie wojskowej USA na Kubie przebywa nadal ok. 255 podejrzanych o terroryzm. Tylko 60 z nich oczyszczono z zarzutów, jednakże administracja USA nie może ich odesłać do ich krajów ze względu na możliwość represji. Waszyngton nie może także znaleźć trzeciego państwa, które chciałoby przyjąć więźniów. Dotąd tylko Niemcy i Portugalia wyrażały taką gotowość. Holandia, Szwecja i Dania zdecydowanie odrzuciły taką możliwość.
Więzienie dla schwytanych głównie w Afganistanie i Pakistanie podejrzanych o terroryzm zorganizowano w Guantanamo w 2002 roku.
ND, PAP
Warto się zmieniać! Zupełnie nowy tygodnik "Wprost" już w sprzedaży.
Zaprenumeruj tygodnik "Wprost" już dziś. Otrzymasz 52 numery tygodnika i odtwarzacz MP3 Samsung w prezencie.