Topolanek rozmawiał o tym w piątek rano przez telefon z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką oraz premier Julią Tymoszenko.
Celem wizyty jest upewnienie się, że obserwatorzy z ramienia Gazpromu, Naftohazu i Unii Europejskiej są rozmieszczeni w odpowiednich miejscach. Zgodnie z porozumieniem, na które - jak wynika z piątkowych deklaracji z Kijowa i Moskwy - zgadzają się już teraz obie strony, obserwatorzy mają kontrolować punkty pomiarowe po obu stronach ukraińsko-rosyjskiej granicy.
Sprawa rozmieszczenia obserwatorów tranzytu surowca jest kluczowa dla dostaw rosyjskiego gazu do UE - od tego bowiem Rosja uzależnia ich wznowienie. Jeszcze w czwartek punktem spornym był udział w misji rosyjskich obserwatorów, na co nie było zgody Ukrainy.
Ukraiński Naftohaz powiedział jednak w piątek, że w celu rozwiązania sporu gazowego Ukraina zgodzi się, by Rosjanie monitorowali przepływ gazu. Z kolei Gazprom ogłosił, że dopuści międzynarodowych obserwatorów do swoich stacji pomiarowych na granicy z Ukrainą, jeśli w składzie misji będą Rosjanie.
Wcześniej w piątek Komisja Europejska potwierdziła zawarcie z Ukrainą i Rosją porozumienia o wysłaniu w piątek obserwatorów, wyrażając nadzieję, że doprowadzi to do wznowienia dostaw rosyjskiego gazu do UE przez terytorium Ukrainy bez dalszej zwłoki.
ND, PAP