"Chcemy, by Niemcy nie tylko pokonały kryzys, ale wyszły z niego mocniejsze" - powiedziała kanclerz na konferencji prasowej. Dodała, że najważniejszym celem planu jest obrona miejsc pracy.
Wraz z przyjętym w listopadzie pierwszym planem, wartym ok. 32 mld euro, wydatki Niemiec na walkę z recesją wyniosą nieco ponad 80 mld euro, co stanowi 2,5 procent PKB. "(Obecny kryzys) to wyjątkowa sytuacja i musimy na nią reagować w wyjątkowy sposób" - oceniła Merkel.
"Żaden kraj w Europie nie uczynił więcej dla walki z kryzysem" - ocenił wicekanclerz, szef MSZ Frank-Walter Steinmeier (SPD).
W środę nad pakietem debatować ma Bundestag.
Według Merkel pakiet zakłada równowagę pomiędzy inwestycjami a zmniejszeniem ciężarów dla obywateli. Na inwestycje publiczne, w tym w infrastrukturę oraz szkoły, przedszkola i szkoły wyższe, popłynie łącznie 18 mld euro.
Od 1 lipca najniższa stawka podatkowa spadnie z 15 do 14 procent, zaś kwota wolna od podatku wzrośnie docelowo w 2010 z 7664 euro do 8004 euro. Koalicja chce również wyeliminować tzw. zimną progresję, która oznacza ukryty wzrost obciążeń podatkowych wskutek niedostosowania progów do rosnących dochodów.
Realizacja założeń dotyczących podatków kosztować ma budżet państwa w sumie 9 mld euro w ciągu dwóch lat.
Ponadto powstanie fundusz w wys. 100 mld euro na poręczenia kredytowe dla przedsiębiorstw, które popadną w tarapaty w związku z kryzysem. Inaczej jednak niż w przypadku podobnego funduszu gwarancyjnego dla banków, państwo nie będzie przejmować kontroli nad częścią udziałów w zagrożonych firmach.
Około 1,5 mld euro przeznaczone zostanie na wsparcie branży motoryzacyjnej, uważanej za najważniejszą gałąź przemysłu Niemiec. Koalicyjny plan zakłada dopłaty w wys. 2.500 euro do zakupu nowych, oszczędnych samochodów.
Zaplanowano też obniżenie składek na ubezpieczenia zdrowotne o 0,6 punktu procentowego - do 14,9 procent oraz jednorazowe zasiłki na dzieci w wys. 100 euro. Koalicja chce też w większym stopniu wspierać innowacje oraz podnoszenie kwalifikacji zawodowych.
Ceną realizacji założeń programu antykryzysowego będzie jednak rekordowa eksplozja zadłużenia budżetu federalnego. Zdaniem niektórych ekspertów deficyt w tym roku sięgnąć może 60 mld euro i pod znakiem zapytania stoi dotrzymanie przez Niemcy unijnego kryterium wyznaczającego maksymalny poziom deficytu na 3 procent PKB.
W programie przewidziano jednak wpisanie do konstytucji "hamulca deficytu", zgodnie z którym w przyszłości nowe zadłużenie nie będzie mogło przekroczyć 0,5 procent PKB.
Większość ekspertów chwali niemiecki rząd za przyjęcie drugiego planu pobudzenia koniunktury gospodarczej, choć ostrożni są w ocenach, czy planowane działania okażą się skuteczne. Według prognoz gospodarka Niemiec może się skurczyć w 2009 roku nawet o 2- 3 procent PKB.
Pierwszy niemiecki plan antykryzysowy uznano za zbyt skromny, a Merkel była krytykowana w kraju i za granicą za brak odwagi w walce z recesją. "Dokonaliśmy rozsądnej analizy sytuacji i podjęliśmy decyzję we właściwym czasie" - broniła się we wtorek niemiecka kanclerz.
Propozycje partii rządzących krytykuje opozycja. "To zbieranina pomysłów, która w żadnym wypadku nie nadaje się do tego, by uchronić Niemcy przed kryzysem koniunktury" - ocenił szef liberalnej FDP Guido Westerwelle. Jego zdaniem planowana obniżka ciężarów podatkowych to wręczenie obywatelom "kieszonkowego".
Także Zieloni uznają propozycje rządzących za niewystarczające i zarzucają koalicji, że przyjmując nowy program chce jedynie zachować twarz.
ND, ab, PAP