Prokurator Christian Du Four ujawnił na konferencji prasowej, że oskarżony, zidentyfikowany jedynie jako "Kim D." mieszkał samotnie w odległości 30 km od żłobka. Nie był dotąd karany. Kiedy go zatrzymano, miał przy sobie nóż, toporek, atrapę pistoletu i był ubrany w kamizelkę kuloodporną. Na miejscu zbrodni znaleziono jeszcze dwa noże.
"Nie wiemy, jakie były jego motywy. Nic nie mówi. (...) Jest bardzo bierny" - powiedział Du Four, dodając, że "Kim D. stanie przed sądem we wtorek.
Wcześniej prokurator zdementował spekulacje, jakoby napastnik uciekł z zakładu psychiatrycznego. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nożownik nie miał nic wspólnego ze żłobkiem, który zaatakował.
W piątek rano mężczyzna wszedł do budynku żłobka "Kraina bajek" na piętro, gdzie znajdowało się 21 dzieci w wieku do trzech lat oraz ich sześć opiekunek. Świadkowie mówili, że miał pomalowaną na biało twarz z podkreślonymi czarnym kolorem oczami. Według relacji opiekunek dramat rozegrał się "w kilka sekund": mężczyzna skierował się prosto do łóżeczek, w których spały dzieci i zaczął je dźgać nożem. Kobiety bezskutecznie próbowały go opanować, ale napastnik "zachowywał się jak szaleniec" i jedną z opiekunek także śmiertelnie ugodził.
Mężczyzna zdołał wybiec ze żłobka bez przeszkód. Zatrzymano go podczas ucieczki na rowerze w sąsiedniej miejscowości.
Flamandzkojęzyczne Dendermonde leży około 30 kilometrów na północny-zachód od Brukseli.pap, em