Wyrok wydał sąd krajowy w Bochum.
65-letni Zumwinkel, jeden z najbogatszych Niemców, wyprowadził z niemieckiego systemu podatkowego miliony euro, lokując część swego majątku w fundacji w Liechtensteinie. Przed sądem odpowiadał za oszustwa na kwotę jedynie 966 tys. euro, gdyż część zarzucanych mu przestępstw uległa przedawnieniu.
Mało brakowało, a Zumwinkel trafiłby za kratki. Kara więzienia bez zawieszenia grozi za przestępstwa podatkowe na kwotę ponad miliona euro.
Prokuratura zarzuciła mu początkowo oszukanie fiskusa na 1,2 mln euro w latach 2001-1007. Jednak ostatecznie rok 2001 nie mógł zostać uwzględniony w oskarżeniu, gdyż sędzia śledczy wystawił dokumenty o dwanaście godzin za późno. Zarzuty dotyczące tego roku uległy przedawnieniu.
Już w czwartek, w pierwszym dniu procesu Zumwinkel przyznał się do winy. "Był to największy błąd mojego życia" - powiedział. Według prokuratury zwrócił on fiskusowi kwotę 3,9 mln euro, obejmującą należne podatki, odsetki oraz opłaty manipulacyjne.
Zumwinkel był jednym z czołowych niemieckich menedżerów. Piastował stanowiska w zarządzie Niemieckiej Poczty od 1990 r. Koncern ten jest nie tylko głównym doręczycielem przesyłek w Niemczech, lecz także - przez swą firmę DHL - największym światowym przedsiębiorstwem przesyłek międzynarodowych i ma większościowy pakiet w Postbanku (Banku Pocztowym).
Jego kariera dobiegła końca 14 lutego 2008 roku, gdy został zatrzymany w związku z ujawnioną wówczas aferą podatkową, a policja przeszukała jego dom i biuro. Dzień później podał się do dymisji. Zrezygnował również ze stanowisk w radach nadzorczych m.in. Lufthansy i Telekomu.
Nawet mimo ciążącego na nim wyroku Zumwinkel nie musi martwić się o swoją przyszłość finansową. Przed sądem sam oszacował swój majątek na ok. 8 mln euro w aktywach. Ma też zamek nad jeziorem Garda, wart ok. 5 mln euro. W tym roku oczekuje dochodu w wys. 600 tys. euro.
W kręgu podejrzeń w związku z ujawnionym blisko rok temu skandalem podatkowym znalazło się w sumie około 700 przedstawicieli niemieckiej elity ekonomicznej, którzy unikali płacenia podatków przy pomocy banków w Liechtensteinie.
Podstawowym materiałem dowodowym był dysk komputerowy, kupiony za 4,2 mln euro przez niemiecką służbę wywiadu zagranicznego BND od pracownika grupy bankowej LGT z Liechtensteinu Heinricha Kiebera.
W wyniku afery na cenzurowanym znalazł się też sam Liechtenstein, zaliczany przez OECD do rajów podatkowych. Tamtejsze instytucje finansowe pomagały w unikaniu płacenia podatków obywatelom kilkunastu innych krajów, w tym USA, Francji, Włoch, Szwecji i Australii. Władze tych państw naciskają na księstwo, by zmieniło swe prawo bankowe, które zobowiązuje instytucje finansowe do zachowania ścisłej tajemnicy.
ND, PAP