"List z przeprosinami, wystosowany przez biskupa (Bernarda) Fellaya, zamyka wyłom, ale otwiera otchłań"- podsumowuje Politi.
Nawiązując do wydanego negacjoniście zakazu wypowiadania się oraz zdystansowania się lefebrystów od jego stwierdzeń, zauważa jednak: "Najwyraźniej jednak strażnicy tradycji muszą brzydzić się Żydami, skoro Fellay w swoim liście prosi o przebaczenie papieża i ludzi dobrej woli, ale nie zdobywa się na to, by pochylić się przed ofiarami Shoah".
Włoski watykanista przyznaje rację głównemu rabinowi Rzymu Riccardo Di Segni, którego zdaniem problem nie dotyczy tylko jednego negacjonisty, ale "całościowej wizji ruchu lefebrystów".
"Można powiedzieć nawet więcej. Problem nie dotyczy tylko lefebrystów czy Żydów, ale wszystkich katolików oraz tych, którzy uważają Kościół katolicki za przekaziciela orędzia etycznego, mającego znaczenie dla współczesnego społeczeństwa" - ocenia.
Zauważa następnie: "Kryzys rodzi się z faktu, że wszyscy dzisiaj zastanawiają się, czy Richarda Williamsona należy czy nie należy uważać za biskupa Kościoła katolickiego".
Politi przypomina, że w dniach burzy wszystkie watykańskie media stanowczo odcięły się od jego wypowiedzi. Ale w jego opinii wyjaśnienia te nie są wystarczające.
"To ze szczytów hierarchii musi napłynąć sygnał wyjaśniający, oczekiwany przez świat żydowski (i nie tylko). Milczenie, zachowywane w ostatnich dniach, nie jest najlepszym sposobem podejścia do drugiego wielkiego kryzysu, po przemówieniu w Ratyzbonie, jaki wybuchł między Kościołem a jedną z wielkich religii świata" - argumentuje Politi.
Według niego tylko Watykan może wyjaśnić, kim jest dzisiaj Richard Williamson; zwykłym wiernym - z którego zdjęto ekskomunikę, ale który pozostaje zawieszony i nie może sprawować żadnej funkcji - czy też członkiem światowego episkopatu.ab, pap
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!