Jak podają media, powołując się na źródła bliskie prefektury La Manche, decyzje te są następstwem niezadowolenia Sarkozy'ego z nieprzyjaznego powitania, jakie zgotowali mu 12 stycznia mieszkańcy normandzkiego Saint-Lo. Według świadków, szef państwa był mocno zdenerwowany przeciągłymi gwizdami pod swoim adresem.
Podczas gdy Pałac Elizejski zdementował związek między gwizdami a zwolnieniami, minister spraw wewnętrznych Michele Alliot-Marie w piątek potwierdziła tę zależność. Powiedziała, że osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo szefa państwa "nie w pełni adekwatnie" oceniły sytuację i że podczas spotkania z prezydentem zdarzyły się "rzeczy", które "normalnie nie powinny się zdarzyć".
Oburzenie zwolnieniami wyraziła nie tylko socjalistyczna opozycja, ale także część zwolenników Sarkozy'ego. Jeden z jego kolegów z rządzącej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) uznał tę decyzję za "skandaliczną" i "sprzeczną z zamierzonymi celami z politycznego punktu widzenia".
Inny członek prezydenckiej partii, deputowany UMP z La Manche Philippe Gosselin określił wyciągnięcie konsekwencji służbowych jako "godną pożałowania i niesprawiedliwą sankcję".
Prasa zauważa, że urzędników zwolniono, mimo że w ubiegłym roku Saint-Lo, stolica departamentu La Manche, plasowało się w czołówce miast o największej skuteczności policji.
pap, keb
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!