Z kolei prezydent Lech Kaczyński podkreślił po spotkaniu z przebywającym w naszym kraju Abbasem, że Polska chce coraz lepszych stosunków z Izraelem, ale też chce pokoju na Bliskim Wschodzie.
"Jesteśmy przed wyborami w Izraelu, nie wiemy, kto je wygra, ale będziemy - deklaruję to - współpracować z każdym nowym rządem, premierem izraelskim w oparciu o dwustronne porozumienia, rezolucje międzynarodowe" - powiedział Abbas na wspólnej z L. Kaczyńskim konferencji prasowej.
W Izraelu odbędą się we wtorek przedterminowe wybory parlamentarne. Sondaże dają zwycięstwo opozycyjnemu prawicowemu Likudowi, ale jego przewaga nad centroprawicową rządzącą Kadimą wciąż się zmniejsza.
"Oczekujemy od nowego rządu izraelskiego, aby równocześnie zaprzestał nowego osadnictwa. Jeśli tego nowy rząd nie uczyni, to nie wiem, co stanie się z dalszym etapem procesu pokojowego" - podkreślił Abbas.
"Chciałbym więc, żeby Izrael zobowiązał się do wypełnienia swoich obietnic, gdyż inaczej cały świat będzie czuł frustrację, że jednak pokój nie nadejdzie, i że nierównowaga, przemoc, terroryzm, ekstremizm będą znowu pukać do naszych drzwi, bo to jest jedyna alternatywa dla pokoju" - mówił.
Zaznaczył też, że Polska jako kraj cieszący się dobrymi stosunkami z Izraelem i krajami arabskimi oraz narodem palestyńskim, jest "predysponowana do odegrania pozytywnej, ważnej roli w powrocie pokoju na Bliskim Wschodzie".
Lech Kaczyński zapowiedział, że Polska w ramach swoich możliwości chce zaangażować się w proces pokojowy.
"Polska jest i chce być w coraz lepszych stosunkach z Izraelem, ale też bardzo chce pokoju. Polska była, jest i pozostanie w bardzo dobrych relacjach z narodem palestyńskim i władzami Palestyny" - oświadczył L. Kaczyński.
W jego ocenie, pokój na Bliskim Wschodzie jest w interesie w istocie całego świata, tylko "z nielicznymi wyjątkami". Prezydent zaznaczył, że najwyższą wartością jest ludzkie życie, a pokój to sytuacja, w której ludzie nie giną.
W toku izraelskiej ofensywy, trwającej od 27 grudnia do 18 stycznia, zginęło w Strefie Gazy ponad 1330 Palestyńczyków. Lech Kaczyński podkreślił, że stało się to na terytorium porównywalnym do obszaru lewobrzeżnej Warszawy. Przyznał też, że to są działania, których on jako "polityk uchodzący za proizraelskiego" nie jest w stanie zaakceptować.
"Polska chce być w bardzo bliskich stosunkach z Izraelem, chcemy przyjaźni, ale wzywamy też do umiaru" - mówił.
"My nie akceptujemy terroryzmu. (...) Nie akceptujemy - mówię o moim kraju - nie akceptowaliśmy i nie będziemy akceptować" - powiedział L. Kaczyński.
W jego ocenie, śmierć polskiego inżyniera z rąk terrorystów w Pakistanie jest dowodem, że nikt, żaden kraj, nie jest wolny od zagrożenia terroryzmem. Tym razem trafiło to w naszą ojczyznę - dodał prezydent.
Oświadczył, że reakcja na zabicie Polaka powinna "uderzać w terrorystów po pierwsze, w terrorystów po drugie, w terrorystów po trzecie, a jednak nie w ludzi, którzy z tym nie mają nic wspólnego".
Abbas złożył na ręce prezydenta L. Kaczyńskiego kondolencje po śmierci polskiego inżyniera porwanego w Pakistanie. "Polak zginął z ręki morderców-terrorystów. Są to ludzie bezlitośni, nie można z nimi rozmawiać, negocjować, nie można ich uznać, nie można w żaden sposób przyjąć tego, co robią - ani oni, ani inni im podobni" - ocenił.
ND, PAP
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!