W piątek aresztowano mężczyznę oskarżonego o "intencjonalne" lub "wynikające z zaniedbania" wzniecenie w zeszłym tygodniu pożaru w pobliżu miasta Churchill we wschodniej części stanu Wiktoria. Zginęło tam 21 osób.
Premier Australii Kevin Rudd nazwał tę klęskę "masowym mordem". Specjaliści badający przyczyny pożarów uważają, że około połowa z nich była efektem świadomych podpaleń. Strefa klęski, w której znajdowało się 20 miejscowości, uznana została oficjalnie za "obszar zbrodni". Objęła ona powierzchnię dwukrotnie większą od Londynu.
Ogień strawił tam 1831 domów; bez dachu nad głową zostało około 7000 osób.
Do soboty do Australii miało przylecieć pięćdziesięciu strażaków z Nowej Zelandii z psami wyszkolonymi do poszukiwania zwłok. W niedzielę oczekuje się przybycia strażaków z USA oraz Indonezji, skąd w piątek do Melbourne przybyła grupa lekarzy i innych specjalistów, by pomóc w identyfikacji zwłok osób, które poniosły śmierć w płomieniach.
Pożary wybuchły w Australii 7 lutego. Ogień pojawił się najpierw na plantacjach w pobliżu miasta Churchill, gdzie aresztowano podejrzanego o podpalenia mężczyznę.pap, em
Dlaczego poseł Palikot nie lata Lufthansą? Czytaj na http://www.pitbul.pl/