Prokuratura w Monachium wystawiła nakaz aresztowania mieszkającego w USA 88-letniego Johna Demjaniuka, byłego strażnika obozu koncentracyjnego w Sobiborze - powiedział rzecznik prokuratury Anton Winkler.
Nakaz wydano w związku z zarzutami o współudział Demjaniuka w zamordowaniu 29 tysięcy europejskich Żydów w Sobiborze pomiędzy marcem a końcem września 1943 r.
Prokuratura pracuje z niemieckim rządem federalnym nad wnioskiem do USA o ekstradycję mieszkającego w Ohio Demjaniuka. "Kiedy tylko znajdzie się on w Niemczech możliwe będzie przedstawienie aktu oskarżenia" - powiedział Winkler.
Według Centrali Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu istnieją dokumenty oraz zeznania świadków, z których wynika, że Demjaniuk osobiście kierował transporty Żydów do komór gazowych w Sobiborze. Śledczy ustalili, że był on członkiem komanda SS, które zajmowało się wyłapywaniem i eksterminacją Żydów w Generalnej Guberni. Oprócz obozu w Sobiborze służył też jako strażnik w obozach koncentracyjnych na Majdanku, w Treblince i Flossenburgu. Dawni więźniowie twierdzą, że był nazywany "Iwanem Groźnym".
Podejrzany nie przyznaje się do zarzutów zbrodni nazistowskich, twierdząc, że służył w Armii Czerwonej i dostał się do niewoli niemieckiej w 1942 roku.
Po wojnie Demjaniuk trafił do obozu dla uchodźców w Monachium. W 1952 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował jako robotnik w fabryce samochodów. Dwukrotnie pozbawiano go obywatelstwa USA. W 1986 r. został wydany Izraelowi w związku z oskarżeniem o udział w zagładzie Żydów. Został skazany na śmierć w procesie dotyczącym czynów, których miał się dopuścić w czasie, gdy był strażnikiem w obozie w Treblince. Jednak Sąd Najwyższy Izraela uchylił ten wyrok, uzasadniając, że nie ma wystarczających dowodów, iż oskarżony był osławionym "Iwanem Groźnym". Demjaniuk wrócił po tym wyroku do Stanów Zjednoczonych.
Jego rodzina od lat twierdzi, że stan zdrowia Demjaniuka uniemożliwia mu udział w procesie, a tym bardziej ekstradycję do Niemiec. Na początku marca syn Demjaniuka, John powiedział niemieckiemu dziennikowi "Bild", że jego ojciec jest "bardzo niedołężny". Cierpi na chorobę krwi i szpiku kostnego, z powodu której kilka razy na miesiąc potrzebuje hospitalizacji i transfuzji krwi. Gdyby został wydany do Niemiec, musiałby mieć zapewnioną opiekę lekarską przez całą dobę. "Nie sądzę, by mój ojciec wytrzymał proces" - powiedział John Demjaniuk junior. Dodał, że głęboko wierzy w niewinność swego ojca.
pap, em
Prokuratura pracuje z niemieckim rządem federalnym nad wnioskiem do USA o ekstradycję mieszkającego w Ohio Demjaniuka. "Kiedy tylko znajdzie się on w Niemczech możliwe będzie przedstawienie aktu oskarżenia" - powiedział Winkler.
Według Centrali Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu istnieją dokumenty oraz zeznania świadków, z których wynika, że Demjaniuk osobiście kierował transporty Żydów do komór gazowych w Sobiborze. Śledczy ustalili, że był on członkiem komanda SS, które zajmowało się wyłapywaniem i eksterminacją Żydów w Generalnej Guberni. Oprócz obozu w Sobiborze służył też jako strażnik w obozach koncentracyjnych na Majdanku, w Treblince i Flossenburgu. Dawni więźniowie twierdzą, że był nazywany "Iwanem Groźnym".
Podejrzany nie przyznaje się do zarzutów zbrodni nazistowskich, twierdząc, że służył w Armii Czerwonej i dostał się do niewoli niemieckiej w 1942 roku.
Po wojnie Demjaniuk trafił do obozu dla uchodźców w Monachium. W 1952 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował jako robotnik w fabryce samochodów. Dwukrotnie pozbawiano go obywatelstwa USA. W 1986 r. został wydany Izraelowi w związku z oskarżeniem o udział w zagładzie Żydów. Został skazany na śmierć w procesie dotyczącym czynów, których miał się dopuścić w czasie, gdy był strażnikiem w obozie w Treblince. Jednak Sąd Najwyższy Izraela uchylił ten wyrok, uzasadniając, że nie ma wystarczających dowodów, iż oskarżony był osławionym "Iwanem Groźnym". Demjaniuk wrócił po tym wyroku do Stanów Zjednoczonych.
Jego rodzina od lat twierdzi, że stan zdrowia Demjaniuka uniemożliwia mu udział w procesie, a tym bardziej ekstradycję do Niemiec. Na początku marca syn Demjaniuka, John powiedział niemieckiemu dziennikowi "Bild", że jego ojciec jest "bardzo niedołężny". Cierpi na chorobę krwi i szpiku kostnego, z powodu której kilka razy na miesiąc potrzebuje hospitalizacji i transfuzji krwi. Gdyby został wydany do Niemiec, musiałby mieć zapewnioną opiekę lekarską przez całą dobę. "Nie sądzę, by mój ojciec wytrzymał proces" - powiedział John Demjaniuk junior. Dodał, że głęboko wierzy w niewinność swego ojca.
pap, em