Międzynarodowi obserwatorzy chwalili pierwszą turę wyborów sprzed dwóch tygodni za to, że nie doszło do aktów przemocy, takich jak podczas wyborów parlamentarnych w 2008 r, gdy zginęła jedna osoba, a dziewięć zostało rannych.
Spokojny przebieg wyborów jest kluczowy dla przyspieszenia rozmów Macedonii z UE w sprawie członkostwa. Nowy prezydent będzie też musiał rozwiązać blokujący przyjęcie państwa do NATO spór z Atenami wokół nazwy "Macedonia", która według Greków przysługuje wyłącznie północnym regionom ich kraju.
Pierwszą turę wyborów wygrał Iwanow, uzyskując 35 proc. głosów. 49-letniego wykładowcę nauk politycznych popiera rządząca, prawicowa Wewnętrzna Macedońska Organizacja Rewolucyjna - Demokratyczna Partia Macedońskiej Jedności Narodowej (WMRO-DPMNE).
Znacznie wyprzedził on Ljubomira Frczkoskiego z głównej partii opozycyjnej, postkomunistycznego Socjaldemokratycznego Związku Macedonii (SDSM), który w pierwszej turze zdobył 20 proc. głosów.
Pomimo przewagi Iwanowa w sondażach, wynik głosowania nie jest przesądzony, ponieważ niezdecydowanych było wciąż 45 proc. wyborców, których głosy rozłożyły się w pierwszej turze na dziewięciu kandydatów.
Inną trudnością jest frekwencja; aby wybory były ważne, musi wziąć w nich udział ponad 40 proc. wyborców.
Obecny prezydent Branko Crwenkowski, który nie ubiegał się o drugą kadencję, jest jednym z przywódców SDSM. Jeśli wybory prezydenckie wygra przedstawiciel WMRO-DPMNE, partia ta skupi całą władzę.
Iwanow obiecuje ściśle współpracować z rządem, aby przybliżyć swój kraj do członkostwa w UE i NATO.
Macedończycy głosują w wyborach prezydenckich po raz czwarty od ogłoszenie niepodległości w 1991 roku.pap, em