Jeśli Rosja ogłosiła że zakończyła trwającą od 1999 roku wojnę w Czeczenii, podstawowe pytanie, jakie się narzuca jest takie: kto tę wojnę wygrał. Odpowiedź wcale nie jest prosta, bo nie wygrała jej Rosja, tylko Ramzan Kadyrow.
Kadyrow jest obecnie prezydentem Czeczenii, człowiekiem który może naprawdę wszystko. To on jest tam władcą absolutnym - panem życia i śmierci. Paradoksalnie Czczenia jest dziś jedynie formalnie częścią Rosji. Faktycznie jest to region powiązany z Rosją już tylko osobą Ramzana Kadyrowa.
Od kilku lat, kiedy jest u władzy, udało mu się faktycznie unieszkodliwić wszelki ruch oporu. Niektórych zastrzelił, innych zaszantażował, a niektórych przekupił. Wystarczy przypomnieć że przebywający w Londynie najsłynniejszy czeczeński separatysta Achmed Zakajew ma przyjechać według jego relacji do Groznego i spotkać się z Kadyrowem.
Ruchu oporu w Czeczenii już nie ma. Jest za to Kadyrow, który tak bardzo uniezależnił się od Moskwy, że prowadzi własną "politykę zagraniczną". W ramach tej polityki nakazał zastrzelić w Dubaju swojego największego przeciwnika Sulima Jamadajewa. Władze w Moskwie udają, że tego nie wiedzą. Pomimo że Jamadajew był bardzo zasłużonym dla Rosji żołnierzem, który wsławił się między innymi w wojnie w Gruzji, nikt w Moskwie nie stanął w jego obronie. Nikt też nie domaga się wykrycia sprawców. Moskwa toleruje wszystkie wyskoki Kadyrowa, ponieważ wie, że on dzisiaj gwarantuje jej przynajmniej formalną kontrolę nad terytorium republiki.
Pytanie tylko, jaki będzie finał, bo jeśli ktoś w Moskwie będzie próbował odsunąć od władzy Ramzana Kadyrowa, to wybuchnie trzecia wojna czeczeńska, która będzie bardziej krwawa niż dwie poprzednie.
Od kilku lat, kiedy jest u władzy, udało mu się faktycznie unieszkodliwić wszelki ruch oporu. Niektórych zastrzelił, innych zaszantażował, a niektórych przekupił. Wystarczy przypomnieć że przebywający w Londynie najsłynniejszy czeczeński separatysta Achmed Zakajew ma przyjechać według jego relacji do Groznego i spotkać się z Kadyrowem.
Ruchu oporu w Czeczenii już nie ma. Jest za to Kadyrow, który tak bardzo uniezależnił się od Moskwy, że prowadzi własną "politykę zagraniczną". W ramach tej polityki nakazał zastrzelić w Dubaju swojego największego przeciwnika Sulima Jamadajewa. Władze w Moskwie udają, że tego nie wiedzą. Pomimo że Jamadajew był bardzo zasłużonym dla Rosji żołnierzem, który wsławił się między innymi w wojnie w Gruzji, nikt w Moskwie nie stanął w jego obronie. Nikt też nie domaga się wykrycia sprawców. Moskwa toleruje wszystkie wyskoki Kadyrowa, ponieważ wie, że on dzisiaj gwarantuje jej przynajmniej formalną kontrolę nad terytorium republiki.
Pytanie tylko, jaki będzie finał, bo jeśli ktoś w Moskwie będzie próbował odsunąć od władzy Ramzana Kadyrowa, to wybuchnie trzecia wojna czeczeńska, która będzie bardziej krwawa niż dwie poprzednie.