Pochodzący z Hongkongu słynny aktor filmów kung fu Jackie Chan powiedział, że danie ludziom zbyt wiele wolności nie jest dobre i skomentował, że "Chińczycy muszą być kontrolowani". Wypowiedź Chana wzbudziła aplauz uczestników forum gospodarczego odbywającego się na chińskiej wyspie Hajnan.
55-letni gwiazdor hollywoodzkich filmów akcji i mistrz sztuk walki był uczestnikiem panelu dyskusyjnego, gdzie omawiano kwestie cenzury i ograniczeń dla filmowców w Chinach.
pap, em
"Nie jestem pewien, czy dobrze jest mieć wolność, czy nie. Jeśli jest się zbyt wolnym, jest się na drodze, którą podąża teraz Hongkong. Ona jest bardzo chaotyczna. Tajwan jest również chaotyczny" - ocenił Chan. Następnie dodał, że "jeśli Chińczycy nie są kontrolowani, robią, co chcą". "Stopniowo zaczynam sądzić, że my Chińczycy musimy być kontrolowani" - powiedział.
Hongkong - przez 150 lat pozostający kolonią brytyjską - wrócił do Chin w 1997 r. Pekin zagwarantował mu wówczas znaczną autonomię i ograniczoną demokrację (odziedziczoną zresztą po Brytyjczykach, którzy dopiero w 1992 r. zaczęli eksperymentować z demokracją hongkońską).
W ciągu ostatnich kilku lat zainicjowano jednak dyskretny demontaż autonomicznych praw Hongkongu. Przykładem takiego demontażu - a także obaw Pekinu dotyczących demokratyzacji systemu - była decyzja chińskiego parlamentu, podjęta w grudniu 2007 roku. Wykluczono wówczas nie tylko bezpośrednie wybory szefa administracji Hongkongu, ale także całkowicie bezpośrednie wybory w 2008 r. deputowanych do Rady Legislacyjnej. Wprowadzenie w Hongkongu powszechnego prawa wyborczego ma być możliwe dopiero w 2020 r. Pełnej demokratyzacji systemu w Hongkongu domaga się opozycja.pap, em