"Sądzę, że dobrze służę mojemu krajowi i uważam za słuszne to, że prezes Rady Ministrów poświęca więcej niż 50 procent swego czasu na politykę zagraniczną" - oświadczył Berlusconi podsumowując 12 miesięcy swej pracy.
Wyraził przekonanie, że "pracuje dobrze w interesie Włoch i dla globalnego pokoju".
"Mam za sobą 15 lat działalności politycznej, a podczas spotkań, ponieważ jestem najstarszym przywódcą, pierwszy zabieram głos, co w pewien sposób umożliwia mi nakreślić argumenty; potem zaś przemawiam ostatni, by wyciągnąć wnioski" - dodał 72-letni premier.
Wyraził opinię, że wszystko zmierza ku normalizacji stosunków Rosji z Zachodem.
Mówiąc o decyzji o przeniesieniu lipcowego szczytu przywódców G8 z wyspy Maddalena do L'Aquili, zniszczonej w niedawnym trzęsieniu ziemi, Berlusconi wytłumaczył: "Postanowiliśmy przenieść G8 zarówno na znak solidarności z ludnością, która ucierpiała, ale także ze względu na potrzebę umiaru w momencie międzynarodowego kryzysu".
Zapowiedział, że podczas szczytu szefów państw i rządów G8 mowa będzie między innymi o piractwie. "To zjawisko, które przejawia się w niecodziennych formach w porównaniu z przeszłością" - zauważył premier.
Ponadto Berlusconi potwierdził swe wcześniejsze zapowiedzi, że w najbliższym czasie wizytę we Włoszech złoży przywódca Libii Muammar Kadafi. Został on zaproszony na szczyt G8.
Premier poproszony o komentarz do zaniepokojenia, wyrażonego przez włoski Kościół niedawnym odesłaniem do Libii grup nielegalnych imigrantów, zmierzających ku włoskiej wyspie Lampedusa, ocenił: "Lewica otworzyła drzwi, lewica była za wieloetnicznymi Włochami".
"Nasza idea nie jest taka" - dodał wyjaśniając, że ideą jego centroprawicowego rządu jest to, by "przyjmować tylko tych, którzy spełniają warunki do otrzymania azylu politycznego".
ND, PAP