W czasie kilkugodzinnej wizyty w Serbii Lech Kaczyński usłyszał od serbskiego prezydenta Borisa Tadicia podziękowania za nieudzielenie poparcia proklamowaniu niepodległości Kosowa.
"Ogromnie się cieszę się, że pan prezydent Kaczyński po raz kolejny potwierdził, że Polska popiera Serbię na jej drodze do Europy" - mówił Tadić na wspólnej konferencji prasowej.
Jak zaznaczył, głównym celem jego kraju jest wejście do UE.
Serbski prezydent dziękował Lechowi Kaczyńskiemu za to, że nie był przychylny uznaniu przez Polskę Kosowa. "Wyraziłem wdzięczność za to, że prezydent nie udzielił poparcia jednostronnej deklaracji o proklamowaniu niepodległości Kosowa i nie udzielił poparcia jego uznania" - oświadczył Tadić.
Dziękując polskiemu prezydentowi za przyjazd do Belgradu, nazwał go swoim przyjacielem. "Prowadziliśmy jak zawsze przyjacielską rozmowę, przyjacielski dialog. Potwierdziliśmy nadzwyczaj dobre stosunki dwustronne między Polską i Serbią" - powiedział Tadić.
Polski prezydent zwrócił uwagę, że sytuacja w UE jest skomplikowana, ale - jak zapewnił - on należy do tych polityków europejskich, którzy uważają, iż drzwi do Wspólnoty powinny pozostać otwarte.
"Jest oczywiste, że Serbia powinna z tego skorzystać. Temu regionowi potrzebne jest umocnienie stabilizacji" - mówił.
Lech Kaczyński ocenił, że kryzys gospodarczy, w jakim znajduje się UE, nie będzie trwał wiele lat. Zaznaczył, że gdy on się skończy, warunki do rozszerzenia Wspólnoty się poprawią.
"Państwa takie, jak Chorwacja, Serbia, Macedonia, Bośnia i Hercegowina, mają prawo do otwartych drzwi, ale to prawo powinno dotyczyć również Ukrainy, a w przyszłości także Gruzji" - mówił polski prezydent.
W kwietniu 2008 roku Serbia podpisała umowę o stowarzyszeniu i współpracy z UE, uważaną za wstęp do integracji. Zastosowanie handlowej części dokumentu zostało zablokowane przez Holandię, która domaga się, by władze w Belgradzie schwytały i przekazały oenzetowskiemu trybunałowi ds. zbrodni w dawnej Jugosławii Ratko Mladicia, byłego dowódcę sił Serbów bośniackich.
Belgrad postawił sobie ambitny cel, aby jeszcze za czeskiego przewodnictwa w UE, czyli do końca czerwca, zgłosić swą kandydaturę do Unii, do końca roku uzyskać status kandydata i rozpocząć negocjacje akcesyjne w pierwszym kwartale 2010 roku.
Odnosząc się do sprawy Kosowa, prezydent tłumaczył, że zostało ono uznane przez polski rząd, który miał zgodnie z naszą konstytucją takie uprawnienie. "Ale nie kryję, że to było w warunkach takich, kiedy prezydent i rząd nie są tego samego zdania" - zaznaczył Lech Kaczyński.
Podkreślił, że demokratycznie wybrany rząd miał prawo podjąć taką decyzję. Wyraził jednocześnie przekonanie, że sprawa Kosowa jest problemem do rozwiązania. Oświadczył, że jest gorącym zwolennikiem polityki Serbii w tej kwestii, prowadzonej przez Tadicia.
"Namawiam pana prezydenta do stawiania sprawy konsekwentnie, tak jak dotąd" - oświadczył Lech Kaczyński.
Pod koniec kwietnia szef serbskiego MSZ Vuk Jeremić powiedział, że Serbia chce rozwiązania możliwego "do przyjęcia dla wszystkich" w sprawie statusu Kosowa. Belgrad - powtórzył przy tym minister - nie uzna jego niepodległości "za żadną cenę".
Spośród 27 krajów Unii Europejskiej, 22 państwa, w tym Polska, uznały niepodległość tej byłej serbskiej prowincji.
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) w Hadze ma wydać opinię w sprawie zgodności z prawem międzynarodowym niepodległości Kosowa.
W październiku 2008 roku Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych - właśnie na wniosek Serbii - zwróciło się do MTS, który jako organ sądowy ONZ rozstrzyga spory między państwami, o orzeczenie w sprawie legalności niepodległości Kosowa.
Werdykt MTS, który nie ma charakteru wiążącego, raczej nie zostanie wydany przed 2010 rokiem.
ND, PAP