Armia Sri Lanki, prowadząca ofensywę przeciwko Tamilskim Tygrysom na północy wyspy, poinformowała w sobotę o zajęciu - po raz pierwszy od 1983 roku - całej linii wybrzeża na północy i tym samym odcięciu rebelianckich szlaków dostaw i ucieczki.
Oddziały Tamilskich Tygrysów wraz z tysiącami cywilów, pozostają obecnie w okrążeniu na pokrytym dżunglą skrawku terytorium o obszarze nie większym niż 3-4 kilometry kwadratowe.
Odcięcie Tamilom drogi morskiej ma zdaniem wojskowych z Kolombo nie tylko pozbawić rebeliantów dostaw broni lecz także udaremnić ucieczkę liderom Tamilskich Tygrysów, mającym pozostawać w okrążeniu. Chodzi przede wszystkim o Velupillaia Prabhakarana i jego najbliższych współpracowników.
W sobotę w Kolombo zapowiedziano, iż "w ciągu 48 godzin" armia zajmie otoczone tereny, likwidując rebelię tamilską i uwalniając tysiące cywilów. "Wojna jest praktycznie zakończona" - podano w stolicy Sri Lanki.
W połowie tygodnia Rada Bezpieczeństwa ONZ wyrażała zaniepokojenie nasilającym się kryzysem humanitarnym na Sri Lance i apelowała do obu stron trwającego tam konfliktu, aby chroniły cywilów. Z podobnym apelem wystąpiły też Stany Zjednoczone.
Według niektórych doniesień, tylko w miniony weekend wskutek ostrzału artyleryjskiego zginęło na północy kraju nawet 1000 osób. Z kolei we wtorek i w środę doszło do ataków na szpital, co kosztowało życie dalszych 100 cywilów.
Konflikt między lankijską armią a Tygrysami-Wyzwolicielami Tamilskiego Ilamu (LTTE), którzy walczą o oderwanie północno- wschodniej części wyspy od reszty kraju, trwa już od ponad ćwierćwiecza. W ostatnich miesiącach wojska zdobyły wyraźną przewagę nad rebeliantami i osaczyły ich na małym skrawku ziemi na wybrzeżu. Na obszarze tym uwięzionych zostało jednak także około 60 tys. cywilów.pap, em