Organizacje obrony praw człowieka i swobód obywatelskich mają pretensję do prezydenta, że zapowiedział bezterminowe pozostawienie w więzieniu najgroźniejszych terrorystów z Al-Kaidy, jak Chalid Szejk Mohammed.
Obama przyznał jednak, że na razie nie wiadomo, gdzie będą oni umieszczeni, skoro Guantanamo - jak jednocześnie oświadczył, potwierdzając swoją obietnicę ze stycznia - będzie zamknięte do stycznia przyszłego roku.
Wcześniej liberalna lewica krytykowała prezydenta także za cofnięcie zgody na publiczne udostępnienie zdjęć pokazujących maltretowanie więźniów podejrzanych o terroryzm, przetrzymywanych w Iraku.
Tymczasem prawicowi komentatorzy, podobnie jak w czwartek były wiceprezydent Dick Cheney, wypominają Obamie, że administracja - jak powiedział - zamierza przenieść część więźniów z Guantanamo do więzień w USA i wytoczyć im procesy przed normalnymi sądami.
Piątkowy "Wall Street Journal" zwraca uwagę w artykule redakcyjnym, że nawet Demokraci w Kongresie i niektórzy członkowie kierownictwa administracji są przeciwni takim planom.
Lider demokratycznej większości w Senacie Harry Reid powiedział, że nie zgodzi się na umieszczenie terrorystów z Guantanamo w więzieniach w kraju i obie Izby Kongresu odmówiły rządowi funduszy na pokrycie kosztów związanych z zamknięciem Guantanamo. Wpływowy demokratyczny senator ze stanu Wirginia Jim Webb, uważany za autorytet w sprawach bezpieczeństwa narodowego, powiedział, że Guantanamo nie należy zamykać.
Nawet dyrektor FBI Robert Mueller - zauważa "WSJ" - oświadczył w tym tygodniu w Kongresie, że osadzenie więźniów z Guantanamo w zakładach karnych w USA grozi "radykalizacją innych więźniów i potencjalnymi atakami (terrorystycznymi) w USA".
"WSJ" i konserwatywny komentator "Washington Post" Charles Krauthammer piszą, że Obama, który w swej kampanii prezydenckiej potępiał politykę ówczesnego prezydenta Busha w walce z terroryzmem, obecnie zmuszony jest zgodzić się z jej ważnymi elementami, jak bezterminowe uwięzienie najgroźniejszych terrorystów, gdyż inaczej naraziłby na szwank bezpieczeństwo kraju.
"W ciągu 125 dni Obama przyjął, z tylko drobnymi modyfikacjami, ogromne elementy całego, rzekomo bezprawnego, programu Busha" - pisze Krauthammer i oskarża prezydenta o hipokryzję.
Jego zdaniem modyfikacje te są w zasadzie "kosmetyczne", jak obietnica, że "zatrzymani będą mieli większą swobodę wyboru adwokata" w procesach przed specjalnymi trybunałami wojskowymi.
Obama przedłużył działalność tych trybunałów, także narażając się na krytykę Human Rights Watch i innych środowisk liberalno-lewicowych.
pap, keb