W wywiadzie dla środowego wydania dziennika "La Repubblica" przebywający w Rzymie Saakaszwili, powiedział mając na myśli opozycjonistów: "Mogę zagwarantować, że nie mówią o niczym innym od dnia mojego wyboru, w odległym 2004 roku".
"A jednak wciąż jestem na stanowisku, a sondaże zapewniają mnie nadal o poparciu ze strony silnej większości" - dodał.
"Wszędzie są batalie polityczne. Nie rozumiem, czemu nie miałoby być także i w Gruzji" - stwierdził prezydent.
Saakaszwili zapewnił też mówiąc o demonstrantach: "My traktujemy ich ze znacznie większą uprzejmością niż na przykład włoska policja potraktowała studentów w Neapolu w 2006 roku".
"Udało mi się zbudować w kraju demokrację podobną do wzorów z Europy Zachodniej" - powiedział Saakaszwili. I ocenił: "odległe są dni wojny domowej, kiedy w Gruzji wszyscy byli uzbrojeni i ludzie zabijali się na ulicach".
Gruziński prezydent wyraził przekonanie, że w sierpniu 2008 roku podczas wojny z Rosją władzom w Tbilisi udało się nie dopuścić do tego, by Gruzja pogrążyła się w chaosie. "Jeśli już, to wojna z lata zeszłego roku przybliżyła nas jeszcze bardziej do Europy i NATO" - dodał.
Saakaszwili zapytany o to, dlaczego w tak "delikatnym momencie" przebywa w Rzymie, wyjaśnił, że przyjechał zaprezentować swą książkę pod tytułem "Opowiem wam o wolności".
ND, PAP