Jak głosi komunikat wydany przez biuro prezydenta w środę wieczorem, udział Basescu w spotkaniu Procesu Współpracy w Południowo-Wschodniej Europie (SEECP) "nie jest już aktualny, w następstwie wypadków, którymi odznaczył się okres po wyborach w Mołdawii".
Po wyborach parlamentarnych z 5 kwietnia doszło w Kiszyniowie do protestów opozycji, brutalnie stłumionych przez siły bezpieczeństwa. Władze Mołdawii oskarżyły Rumunię o podsycanie protestów, zabroniły wjazdu do kraju rumuńskim dziennikarzom i wprowadziły wizy dla Rumunów.
Obecność Basescu na szczycie w Kiszyniowie potwierdzano w marcu. Jak dodaje środowy komunikat, strona rumuńska zdecyduje, kto będzie ją reprezentował na spotkaniu.
Na szczycie SEECP 4 i 5 czerwca mają przyjechać szefowie państw i rządów 11 krajów należących do tej inicjatywy. Zadaniem SEECP, utworzonego w 1996 roku, jest pomaganie krajom bałkańskim w transformacji politycznej i gospodarczej.
W zeszłym tygodniu władze Mołdawii oskarżyły Rumunię o chęć aneksji. Nastąpiło to, gdy prezydent Basescu powiedział publicznie, że uważa za bezsensowne zawarcie traktatu ustalającego granicę z Mołdawią, bo Bukareszt uznał już granice byłego Związku Radzieckiego, którego Mołdawia była częścią.
Rząd w Kiszyniowie zaapelował wtedy do UE o reakcję, ogłaszając, że pogorszenie stosunków z Rumunią "osiągnęło stopień, jaki nie może być dalej ignorowany przez członków Unii Europejskiej".
pap, keb