"Okrągły stół, będący symbolem roku 1989, zastąpił gilotynę" - powiedział historyk w trakcie wystąpienia otwierającego konferencję "Forum historyczne 1989-2009. Europa pomiędzy podziałem a przebudzeniem".
"Do 1989 r. dwa pojęcia: pokój i rewolucja uważano za przeciwstawne wobec siebie" - ocenił Ash. Według niego istotą pokojowej rewolucji były kompromisy - często bolesne - wynegocjowane przez opozycję i komunistyczne władze przy okrągłych stołach.
"Świadomie wyciągnięto naukę z historii Europy" - powiedział historyk.
Zastrzegł, że model pokojowej rewolucji miał swoją cenę. "Nie było uczucia katharsis, pewności, gdzie kończy się zła przeszłość, a zaczyna się przyszłość. W wielu krajach postkomunistycznych - może w mniejszym stopniu w Niemczech - wciąż toczy się walka z upiorami przeszłości."
Dlatego gdy rewolucja dokonuje się przy okrągłym stole, potrzebne jest ustanowienie "komisji prawdy, która dokonałaby głębokiego rozliczenia z przeszłością" - ocenił.
Ash przypomniał, że każdego dnia w 1989 r. mieszkańcy ówczesnego bloku wschodniego nie wiedzieli, co wydarzy się następnego dnia, czy kolejny krok się powiedzie, czy coś pójdzie źle - tak jak stało się na Placu Tiananmen w Pekinie, gdzie 4 czerwca 1989 r. armia na dokonała masakry uczestników pokojowych protestów.
"Gdy w lutym 1989 r. rozpoczynały się rozmowy przy Okrągłym Stole w Polsce, maksymalnym oczekiwaniem był kierowany przez komunistów rząd koalicyjny i być może wolne wybory za cztery lata" - mówił historyk.
Także 4 czerwca podczas pierwszych częściowo wolnych wyborów nie wiedziano, czy "Solidarność" osiągnie sukces, a potem - czy Moskwa zaakceptuje niekomunistycznego premiera - dodał. Według Asha w możliwość demokratycznych przemian nie wierzono wówczas także w NRD.
"Historia wcale nie musiała się potoczyć tak, jak się potoczyła. Pokojowa rewolucja była wynikiem tysięcy mądrych, świadomych decyzji, a także odważnych kompromisów" - dodał.
Powiedział też, że niektóre kraje dawnego bloku wschodniego roszczą sobie rolę inicjatora demokratycznych przemian. "Jednak w tym wypadku sukces ma faktycznie wielu ojców" - powiedział.
Konferencja poświęcona 20. rocznicy upadku komunizmu w dawnym bloku wschodnim potrwa do niedzieli.
Jednym z głównych towarzyszącym jej wydarzeń jest polsko-niemiecki festiwal jazzowy "Sounds! No Walls". Otworzył je w czwartek wieczorem występ m.in. tria Marcina Wasilewskiego oraz polsko-duńskiego kwintetu jazzowego Kattorna.
Zaplanowano także koncert saksofonisty Zbigniewa Namysłowskiego, młodych muzyków Mateusza Kołakowskiego i Adama Pierończyka oraz Billy'ego Harpera i kwintetu Piotra Wojtasika.
Jak powiedział dyrektor Instytutu Polskiego w Berlinie Tomasz Dąbrowski, kontakty Niemców z polską sceną jazzową sięgają lat 70. "W czasach komunistycznych jazz był pewną ikoną wolności" - ocenił.
ND, PAP