Odpowiadając na pytanie, co będzie, jeśli Naftohaz Ukrainy nie znajdzie środków na rozliczenie się z Gazpromem za surowiec pobrany w maju, Honczaruk przyznał, że Kijów będzie musiał przestrzegać zawartych z Moskwą umów.
"Będziemy musieli płacić za gaz z góry, a to bardzo trudna sprawa" - oświadczył przedstawiciel Juszczenki.
Honczaruk przypomniał w ten sposób, że według dwustronnych ustaleń jakiekolwiek opóźnienia w płatnościach za gaz powodują natychmiastowe zmianę sposobu rozliczania się za surowiec. Oznacza to, że Ukraina nie będzie rozliczać się po odebraniu dostarczonego gazu, lecz będzie musiała wnosić przedpłatę.
Problem rozliczeń gazowych Ukrainy i Rosji był w piątek tematem rozmowy telefonicznej przewodniczącego Komisji Europejskiej (KE) Jose Manuela Barroso z rosyjskim premierem Władimirem Putinem. Barroso obiecał mu poruszyć problem płatności za gaz między Rosją a Ukrainą na czerwcowym szczycie UE.
Szef KE dodał, że odpowiedział Putinowi, iż "biorąc pod uwagę wielkość budżetu UE, taka pomoc jest trudna czy wręcz niemożliwa".
Rosja od kilku dni straszy wizją nowego konfliktu gazowego z Ukrainą. W czasie poprzedniego, na początku roku, wskutek braku porozumienia o cenie rosyjskiego gazu dla Ukrainy i o wysokości opłat, które Kijów pobiera za tranzyt tego surowca do Europy, Moskwa wstrzymała dostawy dla Ukrainy, a potem dla odbiorców w kilku państwach europejskich.
Szef rosyjskiego koncernu Gazprom Aleksiej Miller powiedział w czwartek, że kolejnego kryzysu gazowego można jeszcze uniknąć, jeśli UE i Rosja wspólnie zaangażują się, by mu zapobiec.
Zdaniem Rosji, ukraińska kompania paliwowa Naftohaz nie ma środków na zakup od Rosji gazu, by napełnić nim zbiorniki z myślą o zimie. Kijów powinien kupić i wtłoczyć do podziemnych zbiorników około 21 mld metrów sześciennych gazu za ok. 4,8 mld dolarów.
Zimą, kiedy jest duże bieżące zużycie gazu, surowiec ze zbiorników pozwala Ukrainie zaspokajać nagłe potrzeby i utrzymywać odpowiednie ciśnienie w gazociągach tranzytowych biegnących do państw UE.
pap, em