Sędzia Thomas Hogan podkreślił, że rząd nie może pozbawić opinii publicznej wglądu do dokumentów. Może natomiast zabiegać o zgodę sądową w celu utajnienia niektórych zawartych tam informacji.
"Interes publiczny ogólnie w kwestii Guantanamo, a w szczególności tych procesów, pozostał niezachwiany" - napisał Hogan w uzasadnieniu wyroku. "Ujawnienie raportów faktycznych mogłoby uświadomić obywateli i umożliwić uznanie procesu za bezstronny" - dodał sędzia.
Wyrok był uznano za zwycięstwo obrońców osadzonych i koalicji organizacji medialnych, argumentujących, że zarówno media, jak i opinia publiczna mają konstytucyjne prawo zapoznania się z treścią akt.
Formalnie akta nie są uznane za tajne, lecz dostęp do nich mieli jedynie sędziowie, prokuratorzy i urzędnicy. Adwokaci osadzonych mogli też dzielić się zawartymi w nich informacjami ze świadkami, pod warunkiem, że świadkowie zgodzili się zachować je w sekrecie.
Sędzia do końca czerwca nakazał Departamentowi Sprawiedliwości sporządzenie spisu akt niejawnych lub przedstawienie sądowi, jakie informacje chce zachować dla siebie.
Resort sprawiedliwości obecnie zapoznaje się z wyrokiem. Rzecznik ministerstwa Dean Boyd powiedział, że rząd nigdy nie zamierzał utrzymywać tajności akt w nieskończoność, ale jedynie do zakończenia ich właściwej klasyfikacji.
Prezydent USA Barack Obama zobowiązał się do zamknięcia więzienia w bazie Guantanamo, otwartego przez swego poprzednika George'a W. Busha w celu przetrzymywania podejrzanych o międzynarodowy terroryzm. Jednak zamknięcie więzienia okazało się o wiele trudniejsze, gdyż Biały Dom wciąż nie wie, co począć z osadzonymi.
Obama przedstawił decyzję zamknięcia Guantanamo jako zerwanie z kontrowersyjnymi metodami walki z terroryzmem, stosowanymi za prezydentury Busha i krytykowanymi przez znaczną część opinii międzynarodowej. Zaproponował, aby niektórych więźniów osadzić w zakładach karnych na terenie USA i postawić przed amerykańskimi sądami.
ND, PAP