W opublikowanym w czwartek oświadczeniu posłanka odniosła się do wspólnej odezwy chadeków przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w którym wezwali oni m.in. do "międzynarodowego potępienia wypędzeń".
Zdaniem Schwall-Dueren odezwa obudziła obawy w Polsce i "stała się wodą na młyn dla polskich sceptyków wobec Europy i Niemiec".
"W przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego konserwatywne partie w Niemczech posługując się prostymi hasłami próbują pozyskać głosy członków organizacji wypędzonych. Świadomie liczyły się z tym, że w Polsce wywoła to antyniemieckie nastroje" - oceniła Schwall-Dueren.
"Nawet w czasie kampanii nie można rezygnować z odpowiedzialności w sferze polityki zagranicznej. Przyjazny dialog i konstruktywna atmosfera, jaką zbudowano pomiędzy Niemcami a Polakami przez minione 20 lat, nie może być wystawiana na ryzyko nawet w czasie walki wyborczej" - oświadczyła.
Zażądała też od CDU i CSU wyjaśnień w sprawie odezwy i zapewniła, że zdecydowana większość niemieckiego społeczeństwa jest daleka od rewanżyzmu oraz jakichkolwiek żądań wobec Polski.
"W wyniku straszliwych zbrodni nazistowskich Niemiec dokonanych na Polsce nasi sąsiedzi są szczególnie wrażliwi na rewizjonistyczne tony ze strony niemieckich polityków" - dodała.
Odezwę, która wywołała w Polsce wiele kontrowersji, niemieccy chadecy przyjęli pod koniec maja.
Czytamy w niej m.in: "Obowiązująca w Unii Europejskiej swoboda wyboru miejsca zamieszkania i osiedlania się jest krokiem w kierunku urzeczywistnienia prawa do ojczyzny również dla niemieckich wypędzonych - we wspólnej Europie, w której narody i grupy narodowościowe mogą żyć razem zgodnie oraz bez dyskryminacji wynikającej również z przeszłości".
"Wypędzenia każdego rodzaju muszą zostać potępione na płaszczyźnie międzynarodowej, a naruszone prawa muszą zostać uznane" - podkreślili chadecy.
ND, PAP