Reporter Jan Eikelboom i kamerzysta Dennis Hilgers z holenderskiej telewizji Nederland 2 zostali zatrzymani przez policję, gdy znajdowali się przez biurem Mira Hosejna Musawiego, rywala Ahmadineżada w piątkowych wyborach prezydenckich. Skonfiskowano im nakręcony materiał filmowy, odebrano akredytacje i nakazano natychmiastowe opuszczenie Iranu.
Tego samego dnia Willy Vanderworst z publicznej telewizji i radia belgijskiego oraz Jef Lambrecht z flamandzkiej telewizji VRT zostali aresztowani i przetrzymywano ich przez godzinę w suterenach irańskiego ministerstwa informacji.
Lambrecht dostał w chwili zatrzymania "szturchańca", jak to sam określił. W jednym z pomieszczeń w podziemiach ministerstwa zastali "trzynastu uczestników demonstracji na kolanach i z plastikowymi kajdankami na rękach".
Obu dziennikarzy zwolniono po godzinie, po ostrzeżeniu, że nie wolno im fotografować zajść.
Poprzedniego dnia, w sobotę, policja zaatakowała technika dźwięku belgijskiej ekipy telewizyjnej.
Belgijski minister spraw zagranicznych Karel de Gucht skontaktował się w niedzielę z ambasadą Iranu w Brukseli i zapowiedział złożenia protestu w sprawie traktowania dziennikarzy przez irańskie władze.
ND, PAP