Polskę reprezentował prezydent Lech Kaczyński, który zaprosił prezydentów na następne spotkanie do naszego kraju.
Polski prezydent zwrócił jednak uwagę na wspólnej konferencji prasowej z serbskim prezydentem Borisem Tadiciem, że do grona 14 państw, które biorą udział w spotkaniach, należałoby dodać także trzy kraje bałtyckie: Litwę, Łotwę i Estonię.
Zapowiedział, że na następne spotkanie prezydenci tych państw zostaną przez Polskę zaproszeni.
Lech Kaczyński mówiąc o dalszym rozszerzeniu UE, zaznaczył, że drzwi do UE muszą zostać otwarte, nie tylko dla krajów bałkańskich, ale także dla Gruzji, Ukrainy i Mołdawii. Zdaniem prezydenta nie powinno to nastąpić dopiero za 20 lat, ale - jak mówił - istotnie wcześniej.
Lech Kaczyński przypomniał, że kiedy Polska starała się o członkostwo w UE, to często mówiono, że niemożliwe jest rozszerzenia bez zmiany mechanizmów funkcjonowania UE. "Oczywiście funkcjonowanie Unii trzeba doskonalić" - przyznał.
Jednocześnie ocenił, iż Traktat z Lizbony ma 70 proc. szans, a może nawet więcej, by wejść w życie. Prezydent zaznaczył, że Polska była inicjatorem wprowadzenia do tego dokumentu spraw energetycznych. Jego zdaniem "wspólna polityka energetyczna powinna zapewniać stałość dostaw i niezależność od aspektów politycznych". "Energetyka nie może być bronią polityczną, w tej chwili w niemałym stopniu nią jest" - ocenił.
Prezydent zwrócił uwagę, że polska gospodarka jest oparta na węglu jako źródle energii, więc walcząc o klimat, trzeba działać rozsądnie, z uwzględnieniem "zróżnicowanych standardów i prawa do rozwoju wszystkich". Kaczyński ocenił też, że w Polsce do tej pory nie mamy do czynienia z kryzysem, ale ze stagnacją.
Prezydent Czech Vaclav Klaus, zabierając głos jako przedstawiciel kraju, który przewodniczy obecnie pracom UE, mówił, że kraje Bałkanów Zachodnich mają pełne poparcie w dążeniu do integracji z UE. Odnosząc się do kwestii ratyfikacji Traktatu z Lizbony, Klaus powiedział, że Czechy nie chcą wstrzymywać wymiany poglądów na ten temat, bo "Republika Czeska poważnie traktuje swoje członkostwa w UE".
Dodał jednak, że Czechy nie biorą "wszystkiego za dobrą monetę" i bez zastanowienia. "Jest wiele spraw otwartych, które powinny być przedmiotem rozmowy" - ocenił. Wyraził też zaniepokojenie, że "proces podejmowania decyzji w UE bardzo oddalił się od obywateli".
Z kolei prezydent Serbii rozpoczął wystąpienie od deklaracji, że Serbia nigdy nie uzna niezależności Kosowa, które określił mianem "nasz okręg". Jak zapewniał, jego kraj będzie zabiegał o zachowanie swojej integralności terytorialnej metodami pokojowymi, bez użycia siły. "To po raz pierwszy w naszej historii, bogatej w konflikty i wojny" - powiedział Tadić.
Serbski prezydent przyznał, że uznanie niezależności Kosowa przez niektóre kraje regionu "naruszyło relacje" Belgradu z tymi państwami. Tadić zadeklarował, że Serbia będzie dążyła do dobrej współpracy z państwami regionu.
Jednocześnie zapewnił, że Serbia obrała kurs na integrację z Unią Europejską. Mówił, że jego kraj walczy z korupcją, przestępczością zorganizowaną, wzmacnia siłę instytucji i zabiega o poprawę warunków życia obywateli.
Jego zdaniem stabilizacja na Bałkanach Zachodnich jest warunkiem stabilizacji energetycznej całej UE. "Unia Europejska nie może zrezygnować z integracji z Bałkanami Zachodnimi, bo to przyniosłoby szkodę jej samej" - zaznaczył prezydent Serbii.
pap, keb