Gospodarz Kremla oświadczył, że Rosja "była nieco zakłopotana z powodu reakcji białoruskich przyjaciół i partnerów na to, co się działo".
"Przecież sytuacja była absolutnie jasna. Trzeba handlować w sposób cywilizowany. Dotyczy to nawet tak bliskich, bratnich krajów jak Rosja i Białoruś" - powiedział. Miedwiediew przypomniał, że Moskwa już rok temu uprzedziła Mińsk, iż potrzebne są nowe certyfikaty na produkty, które Białoruś eksportuje do Rosji.
"Wojna mleczna" między Moskwą a Mińskiem wybuchła, gdy Rosja od 6 czerwca zakazała importu mleka i produktów mlecznych z Białorusi. Uzasadniła to nieprzestrzeganiem przez stronę białoruską rosyjskich przepisów regulujących handel tymi produktami. Mińsk ocenił decyzję Moskwy jako krok godzący w bezpieczeństwo ekonomiczne Białorusi. Zagroził również wprowadzeniem kontroli granicznej i celnej na granicy między Białorusią i Rosją.
17 czerwca strony ogłosiły, że doszły do porozumienia i że następnego dnia wznowione zostaną dostawy białoruskiego mleka i produktów mlecznych do Rosji.
Na początku czerwca Rosja, Białoruś i Kazachstan poinformowały, że zamierzają przystąpić do Światowej Organizacji Handlu (WTO) jako Unia Celna, którą utworzą 1 stycznia 2010 roku, kiedy to wejdą w życie ich wspólne taryfy celne.
Moskwa, Mińsk i Astana wyjaśniły, że oznacza to, iż wstrzymają one negocjacje w sprawie wejścia do WTO, które prowadził osobno każdy z krajów.
pap, em