Polak zaparkował ciężarówkę w pobliżu stacji kolejowej, przy której doszło do wybuchu, i chciał chwilę odpocząć. Według pierwszych informacji mężczyzna ma poparzenia 50-60 proc. powierzchni ciała. Został natychmiast przewieziony do centrum leczenia oparzeń w Turynie.
To jedyny obywatel Polski, jaki - według wstępnych informacji - ucierpiał w wybuchu.
Media nie wykluczają, że ofiar może być znacznie więcej. Agencja AFP informuje o 15 zabitych. Łącznie ewakuowano około tysiąca osób.
To największa od lat taka katastrofa we Włoszech. W jej miejscu trwa akcja ratunkowa. Na inspekcję przybył szef Obrony Cywilnej.
Do wybuchu doszło niemal w środku miasta, gdzie przebiegają tory kolejowe, przy których w bardzo bliskiej odległości stoją domy mieszkalne, kościoły i inne budynki. Stacja, w pobliżu której doszło do tragedii, to główny węzeł kolejowy, także turystyczny, łączący miasta Lucca, Florencja i Versilia.
Przytacza się wypowiedzi świadków wypadku, którzy to, co się wydarzyło, nazywają "piekłem". Według ich relacji wszystko stanęło natychmiast w ogniu. Ogarnął on 10 domów.
Włoskie media przytaczają wypowiedzi ekspertów, których zdaniem zlekceważono ryzyko, jakie niesie ze sobą awaria pociągu, przewożącego gaz przez środek miasta. W tym przypadku według nich doszło do pęknięcia osi w wagonie, co w składzie kolejowym - zauważają - można uznać za typowy wypadek.
Działacze związków zawodowych, działających na włoskich kolejach zarzucili ich dyrekcji lekceważenie norm bezpieczeństwa.
ND, PAP