Według nich, w pobliżu uniwersytetu zebrało się po południu nawet 3000 osób. Manifestanci skandowali: "Śmierć dyktatorowi", "Uwolnić więźniów politycznych" i wzywali policję, by ich poparła.
Na pobliskich ulicach rozlokowano policjantów i agentów po cywilnemu.
Nieco wcześniej policja za pomocą gazu łzawiącego rozpędziła ok. 200-300 osób zebranych na placu Rewolucji. Wiele z nich miało na twarzach maski chirurgiczne w kolorze zielonym, symbolizującym ruch najważniejszego rywala obecnego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada w wyborach prezydenckich - Mir-Hosejna Musawiego.
Czwartkowe zgromadzenia są pierwszymi od potwierdzenia 29 czerwca kontestowanych przez opozycję wyników wyborów prezydenckich, w których zwyciężył Ahmadineżad.
W ostatnich dniach w Teheranie rozdawano ulotki, w których wzywano mieszkańców, by wzięli udział w manifestacji w związku z 10. rocznicą zamieszek studenckich, a także w proteście przeciwko reelekcji Ahmadineżada.
W czwartek rano gubernator stołecznej prowincji Teheran Morteza Tamaddon ostrzegł, że siły bezpieczeństwa "zmiażdżą" wszelkie próby ulicznych manifestacji planowanych przez opozycję.
Co roku ugrupowania studenckie organizują obchody rocznicy zamieszek z lipca 1999 roku, które rozpoczęły się od nalotu funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa na akademik w Teheranie w reakcji na studenckie demonstracje przeciwko zamknięciu proreformatorskiej gazety "Salam". W następstwie tej akcji wybuchły kilkudniowe protesty i zamieszki w całym kraju. Według oficjalnych danych zginęła w nich jedna osoba.
ND, PAP/bcz