Losy młodej kobiety, która broniła przed meksykańskim sądem swej niewinności, wywołały we Francji poruszenie i zajmowały czołówki gazet i serwisów informacyjnych. Już w marcu Sarkozy, przebywając z wizytą w Meksyku, zwrócił się Calderona o umożliwienie Francuzce odbywania kary w ojczyźnie. Jednak w końcu czerwca Calderon ogłosił publicznie, że jest przeciwny oddaniu Cassez francuskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
Francuski prezydent postanowił wykorzystać do poruszenia tego tematu trwający we włoskiej L'Aquili szczyt G8, od czwartku odbywający się w formule G14 z udziałem Meksyku. W kuluarach szczytu Sarkozy rozmawiał o sprawie Cassez z meksykańskim szefem państwa.
- Chcę, by ta młoda kobieta (Florence Cassez-red.) odbyła karę więzienia we Francji - powiedział mediom Sarkozy.
Wyjaśnił, że domaga się od Meksyku, by ten przestrzegał podpisanej przez siebie konwencji międzynarodowej, która umożliwia odbywanie kary więzienia przez skazanego w jego własnym kraju. Zaznaczył, że prezydent Calderon dotąd nie zgadzał się na to żądanie, argumentując, iż "kara 60 lat więzienia nie istnieje we Francji".
- Kontynuujemy dyskusję, nie kryję, że jest ona trudna - powiedział Sarkozy. Dodał, że Francja w zamian za spełnienie jej żądań "gotowa jest dać Meksykowi pewne gwarancje", nie precyzując jednak, o jakie gwarancje chodzi.
Skazana za kilka uprowadzeń (w tym małej dziewczynki) oraz posiadanie broni Cassez przebywa od ponad trzech lat w meksykańskim więzieniu w Tepepan. Francuzka, była życiowa partnerka szefa gangu porywaczy "Znaki Zodiaku", twierdzi, że jest ofiarą sądowej pomyłki.
Ewentualne przeniesienie sprawy Cassez do Francji oznacza dostosowanie wymierzonej jej przez meksykański sąd kary do francuskiego prawa. W praktyce może to skutkować zmniejszeniem więzienia do 20 lat. Meksykańska prasa i opinia publiczna odnoszą się na ogół nieprzychylnie do francuskich żądań, uznając Cassez za porywaczkę. Meksyk walczy z plagą porwań, której liczbę szacuje się na 8 tysięcy rocznie.
pap