50-letnia działaczka rosyjskiej organizacji praw człowieka Memoriał została uprowadzona w środę sprzed swego domu w stolicy Czeczenii Groznym przez czterech nieznanych sprawców. Tego samego dnia znaleziono ją zabitą w Inguszetii z ranami postrzałowymi głowy i piersi.
"Władze Czeczenii szczycą się zaprowadzeniem pokoju i sukcesami w walkach z partyzantami, ale realia temu przeczą: partyzanci często napadają na milicjantów, różne formacje struktur wojskowych walczą ze sobą, zaś ludność cywilna pada ofiarą porywaczy" - pisała Estemirowa.
"Jedyna różnica (w porównaniu z wcześniejszym okresem intensywnej wojny z separatystami) polega na tym, że wielu uprowadzonych znika tylko na kilka dni. Wracają pobici i zastraszeni, dlatego w większości nie mówią o tym, co ich spotkało" - dodała działaczka.
W artykule Estemirowa podaje w wątpliwość twierdzenia, iż Kadyrow rządzi samodzielnie. Szacuje też, że w rosyjskich więzieniach nadal przebywają dziesiątki tysięcy Czeczenów. W samej Czeczenii zaś sytuacja nie jest normalna: dyktatura się umacnia, a wielu ludzi emigruje.
"ONZ i UE porównują obecną sytuację z wydarzeniami z 2000 roku (gdy Rosjanie zajęli większą część Czeczenii w wyniku inwazji rozpoczętej w 1999 roku) i odnotowują niewątpliwą poprawę. Ale jaki był powód zniszczenia licznych miast i wsi, zabicia setek tysięcy cywilów i wprowadzenia państwowego terroru uzasadnionego +wojną z terroryzmem+?" - pyta Estemirowa.
"Czy tym powodem nie było zgniecenie społeczeństwa i zmuszenie go do dokonania sztucznego wyboru między demokracją a stabilizacją?" - odpowiada na to pytanie. Według niej Kreml jest zadowolony z tego, że wszelkie próby niezależnego myślenia i działania zostały w Czeczenii zdławione.
ND, PAP