Kryzys w Hondurasie już dawno przeistoczył się w permanentny chaos. Wszystko wskazuje na to, że obalony przed miesiącem w wyniku zamachu stanu prezydent Manuel Zelaya wbrew wcześniejszym zapowiedziom wcale nie zamierza ułatwiać zażegnania kryzysu. Jego ostatnie wypady w pobliże granicy między Nikaraguą a Hondurasem na pewno nie pomogą ustabilizować napiętej sytuacji.
Zelaya doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że może liczyć na poparcie społeczności międzynarodowej, która potępiła czerwcowy zamach stanu. Z tego właśnie względu obalony prezydent absolutnie nie powinien dolewać oliwy do ognia i prowokować napięć. Szans na powrót do władzy powinien upatrywać raczej w dyplomatycznych zabiegach Waszyngtonu. Licząc wyłącznie na siebie Zelaya nic nie wskóra. W tej sytuacji potrzebny jest przede wszystkim spokój.
Niestety odsuniętemu od władzy prezydentowi nie pomagają też jego zwolennicy, którzy zamiast spokojnie czekać na rozwój wypadków zaczęli organizować blokady dróg w kraju. W tej sytuacji nie jest wcale pewne czy wojskowi dotrzymają złożonej wcześniej z obietnicy, zgodnie z którą armia miałaby się zgodzić na powrót prezydenta Zelay’i pod warunkiem uszczuplenia jego kompetencji. Nieodpowiedzialne zachowanie obalonego prezydenta może niestety zniweczyć tę szansę. Chaos w bananowej republice wciąż będzie się więc pogłębiał.
Niestety odsuniętemu od władzy prezydentowi nie pomagają też jego zwolennicy, którzy zamiast spokojnie czekać na rozwój wypadków zaczęli organizować blokady dróg w kraju. W tej sytuacji nie jest wcale pewne czy wojskowi dotrzymają złożonej wcześniej z obietnicy, zgodnie z którą armia miałaby się zgodzić na powrót prezydenta Zelay’i pod warunkiem uszczuplenia jego kompetencji. Nieodpowiedzialne zachowanie obalonego prezydenta może niestety zniweczyć tę szansę. Chaos w bananowej republice wciąż będzie się więc pogłębiał.