"Odmowa ta będzie oznaczać, że prokurator generalny nie zauważa zaangażowanych politycznie oświadczeń swego zastępcy, który twierdzi, że nie wiedział, gdzie znajdował się w ciągu dwóch ostatnich lat (oskarżony o udział w morderstwie Gongadzego były generał MSW Ołeksij) Pukacz (...) i martwi się wyłącznie tym, jak umorzyć śledztwo" - powiedziała Tełyczenko.
Przedstawicielka Myrosławy Gongadze uważa, że prokuratura nie poszukuje zleceniodawców i organizatorów zabójstwa Gongadzego, chcąc ukarać za tę zbrodnię tylko Pukacza.
Pukacz, były szef pionu śledczego MSW, został ujęty 21 lipca we wsi w centralnej Ukrainie, po sześciu latach poszukiwań listem gończym. Choć już po pierwszym przesłuchaniu zatrzymanego wiceszef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wasyl Hrycak stwierdził, że wskazał on zleceniodawców zabójstwa, adwokat Pukacza temu zaprzeczył. Były generał wskazał za to miejsce, w którym miała być ukryta głowa Gongadzego. We wtorek śledczy odnaleźli tam fragment czaszki, który może należeć do dziennikarza.
Gongadze, jako dziennikarz niezależnej gazety internetowej "Ukrainska Prawda" opisywał korupcję na szczytach ukraińskich władz. Zaginął w Kijowie 16 września 2000 roku. Dwa miesiące później w lesie w okolicach Kijowa odnaleziono jego pozbawione głowy ciało.
Według śledztwa Pukacz kierował grupą trzech oficerów milicji, którzy porwali Gongadzego i wywieźli go z Kijowa. Pukacz miał także osobiście zamordować Gongadzego, dusząc go paskiem.
Podwładni Pukacza - Mykoła Protasow, Wałerij Kostenko i Ołeksandr Popowycz - w marcu 2008 roku zostali uznani za winnych bezprawnego zatrzymania i umyślnego zabójstwa Gongadzego i skazani odpowiednio na 13, 12 i 12 lat więzienia.
Zleceniodawcy zabójstwa dziennikarza "Ukrainskiej Prawdy" wciąż pozostają nieznani. W ich gronie wymienia się ówczesnego prezydenta Ukrainy, Leonida Kuczmę. On sam konsekwentnie temu zaprzecza.
ND, PAP