Kreml po raz kolejny udowodnił, że w sprawie Gruzji nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Na kilka dni pierwszą rocznicą inwazji na Gruzję rosyjski niedźwiedź znów groźnie pomrukuje. Kierowane pod adresem Tbilisi oskarżenia o moździerzowy atak na posterunki wojskowe w separatystycznej Południowej Osetii to nie tylko próba zdyskredytowania Gruzji w oczach opinii publicznej, ale także typowa propagandowa zagrywka ze strony Kremla.
Moskwa chce w ten sposób po raz ko-lejny pokazać, że traktuje separatystyczne republiki Abchazję i Południową Osetię jako obszar swojej wyłącznej strefy wpływów, której w żaden sposób nie pozwoli naruszyć.
To wszystko ma jednocześnie odwrócić uwagę od rzeczywi-stego problemu i rozmyć prawdziwy obraz sytuacji. Celem Krem-la jest bowiem przedstawienie Gruzji jako agresora dążącego do destabilizacji sytuacji w regionie. W zamiarach Kremla, w tym propagandowym zgiełku na plan dalszy ma zejść fakt, że to wła-śnie Rosja, od wielu lat mniej lub bardziej otwarcie wspierając separatystów z Abchazji i Południowej Osetii przyczynia się do eskalacji niepokojów i napięć na Kaukazie. Rosyjski niedźwiedź najwyraźniej nie pogodził się jeszcze z faktem, że czasy Związku Sowieckiego minęły bezpowrotnie.
To wszystko ma jednocześnie odwrócić uwagę od rzeczywi-stego problemu i rozmyć prawdziwy obraz sytuacji. Celem Krem-la jest bowiem przedstawienie Gruzji jako agresora dążącego do destabilizacji sytuacji w regionie. W zamiarach Kremla, w tym propagandowym zgiełku na plan dalszy ma zejść fakt, że to wła-śnie Rosja, od wielu lat mniej lub bardziej otwarcie wspierając separatystów z Abchazji i Południowej Osetii przyczynia się do eskalacji niepokojów i napięć na Kaukazie. Rosyjski niedźwiedź najwyraźniej nie pogodził się jeszcze z faktem, że czasy Związku Sowieckiego minęły bezpowrotnie.