Jak podał na swej stronie internetowej dziennik "Pravda", ciał nie można na razie zidentyfikować. Pracujący przez całą noc ratownicy dotarli po ponad 20 godzinach na miejsce, gdzie eksplodowała nieustalona dotąd mieszanina gazów. Trwa ochładzanie okolicznych chodników, niezbędne dla poszukiwania dalszych ofiar.
Według nieoficjalnych danych, temperatura wybuchu sięgała 1100 stopni Celsjusza. "Z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że wszyscy ponieśli śmierć już w momencie eksplozji" - oświadczył słowacki minister gospodarki Liubomir Jahnatek.
Tragedia rozegrała się na głębokości 330 metrów w wyłączonym przed dwoma miesiącami z eksploatacji chodniku wydobywczym. Zapalił się najpierw pył węglowy, a gasząca go ekipa padła ofiarą wybuchu gazów, wytworzonych przez pożar - poinformował Peter Cziczmanec, dyrektor przedsiębiorstwa Hornonitrianske Doly Prievidza, do którego należy kopalnia.Na miejsce tragedii, około 200 km na północny wschód od Bratysławy, oprócz Jahnatka pojechali również premier Fico i minister spraw wewnętrznych Robert Kalinak. Do eksplozji doszło w poniedziałek około godz. 9.30, w chwili, gdy dwie drużyny górników walczyły z pożarem w starym chodniku górniczym 330 metrów pod ziemią.
Jak powiedział dyrektor kopalni Peter Cziczmanec, wszyscy zaginieni jak i zabici są Słowakami. Na miejsce tragedii przyjechał zespół psychologów, żeby udzielić fachowej pomocy rodzinom górników.
pap, dar, keb