Waszyngtońska organizacja „Physicians Committe for Responsible Medicine” walcząca o powszechny dostęp wegetariańskich posiłków w amerykańskich szkołach publicznych zaszokowała USA nietypową kampanią reklamową. Na jej billboardach pojawiła się uśmiechnięta, 8-letnia dziewczynka i hasło: „Córki prezydenta Obamy dostają w szkole zdrowe obiady. Dlaczego ja nie?”.
Biały Dom natychmiast zaprotestował przeciwko nietypowej akcji reklamowej i zażądał usunięcia plakatów. Neal Barnard, szef PCRM nie ugiął się jednak pod presją prezydenckich prawników. Jego zdaniem interwencja Białego Domu to niedopuszczalna próba wprowadzenia w kraju cenzury. – Prezydent nigdy by się na to nie zgodził – uważa Barnard.
Walka o zdrowie
Skąd wziął się pomysł na akcję? Dane wskazują, że ponad 94 tysiące amerykańskich szkół publicznych nie oferuje wegetariańskich albo wegańskich obiadów, mimo że w 2007 roku Amerykańskie Towarzystwo Medyczne uznało, że w każdej szkole powinien być podawany taki posiłek. Nie chodzi tu tylko o obronę praw wegetarian - kwestionowana jest także wartość odżywcza posiłków podawanych do tej pory. PCRM postanowiło więc stoczyć batalię o równouprawnienie bogatych i biednych dzieci w dostępie do zdrowej żywności.
Bez pieniędzy trzeba szokować
Dlaczego jednak w kampanię wciągnięto córki prezydenta Obamy? Odpowiedź jest prosta – waszyngtońska organizacja chciała zainteresować problemem jak najwięcej osób. Przy skromnych środkach finansowych jakimi dysponowała – na całą kampanię wydano zaledwie 20 tysięcy dolarów – potrzebne więc było szokujące hasło, które zapewniłoby całej kampanii darmową reklamę.
„Nie zadziera się z dziećmi prezydenta"
Może się jednak okazać, że strategia przyjęta przez PCRM okaże się nazbyt kontrowersyjna. Republikański senator Frank Lutza ostrzega: - Dzieci prezydenta są zawsze poza zasięgiem. Bez wyjątków. Mimo, że ludzie zainteresują się sprawą tylko przez chwilę, Biały Dom na stałe znienawidzi organizację. I zapewniam, że organizacja zostanie ukarana. Nie zadziera się z dziećmi prezydenta. To niepisana zasada. Również Bonnie Angelo, dawna korespondentka prasowa w Białym Domu uważa, że przekroczone zostały granice dobrego smaku. - Nie sądzę, żeby można było wykorzystać córki Obamy w jakimkolwiek celu, który ich nie dotyczy, niezależnie od intencji.
Washington Post, arb
Walka o zdrowie
Skąd wziął się pomysł na akcję? Dane wskazują, że ponad 94 tysiące amerykańskich szkół publicznych nie oferuje wegetariańskich albo wegańskich obiadów, mimo że w 2007 roku Amerykańskie Towarzystwo Medyczne uznało, że w każdej szkole powinien być podawany taki posiłek. Nie chodzi tu tylko o obronę praw wegetarian - kwestionowana jest także wartość odżywcza posiłków podawanych do tej pory. PCRM postanowiło więc stoczyć batalię o równouprawnienie bogatych i biednych dzieci w dostępie do zdrowej żywności.
Bez pieniędzy trzeba szokować
Dlaczego jednak w kampanię wciągnięto córki prezydenta Obamy? Odpowiedź jest prosta – waszyngtońska organizacja chciała zainteresować problemem jak najwięcej osób. Przy skromnych środkach finansowych jakimi dysponowała – na całą kampanię wydano zaledwie 20 tysięcy dolarów – potrzebne więc było szokujące hasło, które zapewniłoby całej kampanii darmową reklamę.
„Nie zadziera się z dziećmi prezydenta"
Może się jednak okazać, że strategia przyjęta przez PCRM okaże się nazbyt kontrowersyjna. Republikański senator Frank Lutza ostrzega: - Dzieci prezydenta są zawsze poza zasięgiem. Bez wyjątków. Mimo, że ludzie zainteresują się sprawą tylko przez chwilę, Biały Dom na stałe znienawidzi organizację. I zapewniam, że organizacja zostanie ukarana. Nie zadziera się z dziećmi prezydenta. To niepisana zasada. Również Bonnie Angelo, dawna korespondentka prasowa w Białym Domu uważa, że przekroczone zostały granice dobrego smaku. - Nie sądzę, żeby można było wykorzystać córki Obamy w jakimkolwiek celu, który ich nie dotyczy, niezależnie od intencji.
Washington Post, arb