Abchazja i Osetia jak ZSRR
Premier Rosji odniósł się również do sprawy nieuznawania Abchazji i Osetii Południowej za niezależne państwa przez większość krajów świata - niepodległość zbuntowanych gruzińskich prowincji uznały jedynie Rosja i Nikaragua. Zdaniem Putina taki stan jest jednak przejściowy, a "rzeczywistość wszystko ustawi na swoim miejscu". Putin zastrzegł również, że jeśli organizacje międzynarodowe chcą wysyłać swoich obserwatorów do obu republik, muszą najpierw uznać ich niezależność. Premier Rosji jest jednak spokojny o to, że wspólnota międzynarodowa w końcu pogodzi się z nowym układem sił na Kaukazie. - W swoim czasie proces uznania ZSRR też zajął dużo czasu - przypomniał.
Gruzja: to prowokacja
Na wizytę Putina w Abchazji bardzo ostro zareagowała Gruzja, która uznała przyjazd premiera Rosji do zbuntowanej prowincji za prowokację. Zdaniem Tbilisi wizyta ta zwiększa ona napięcie na Kaukazie. To "kolejna próba destabilizacji sytuacji i zwiększania napięć w regionie" - napisało w specjalnym oświadczeniu Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Gruzinów oburzyły też deklaracje o pomocy militarnej dla Abchazji, które zdaniem Tbilisi są dowodem na łamanie przez Rosję warunków sześciopunktowego porozumienia o zawieszeniu broni z sierpnia 2008 roku. Rosja zobowiązała się wówczas, że wyprowadzi swoje wojska z Abchazji i Osetii Południowej na pozycje, jakie zajmowały one przed rozpoczęciem konfliktu z Gruzją.
Gruzińskie MSZ zaapelowało do społeczności międzynarodowej o wywarcie nacisku na Rosję, by wywiązała się ze zobowiązań.Zbuntowane prowincje
Abchazja i Osetia Południowa oderwały się od Gruzji w latach 90. przy nieformalnym wsparciu Rosji i faktycznie od tego czasu pozostają niezależne od Tbilisi. Po zeszłorocznej wojnie rosyjsko-gruzińskiej Moskwa uznała niepodległość obu prowincji.
PAP, arb