Tymoszenko zadeklarowała tam, że Ukraina wiąże swe perspektywy z Unią Europejską, zapewniła, że jej ugrupowanie nie pozwoli na uczynienie z języka rosyjskiego drugiego języka państwowego i obiecała, że w najbliższych latach doprowadzi do ograniczenia zależności energetycznej od Rosji.
"Zdobędziemy niezależność energetyczną niezależnie od wszystkiego w ciągu trzech do pięciu lat" - oświadczyła.
Mówiąc o wyznaczonych na 17 stycznia przyszłego roku wyborach prezydenckich, Tymoszenko zaapelowała, by siły narodowo-demokratyczne wystąpiły w nich wspólnym frontem.
"Bardzo bym chciała, by także i dziś (tak, jak w wyborach prezydenckich w 2004 roku) obóz narodowo-demokratyczny poszedł na wybory z jednym kandydatem" - podkreśliła premier, wyrażając opinię, że nadchodzące wybory będą dla Ukrainy "bardzo ciężkie".
Obecnie faworytem walki o urząd prezydenta pozostaje przywódca opozycyjnej, prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy Wiktor Janukowycz. Według lipcowego sondażu kijowskiego centrum analitycznego im. Ołeksandra Razumkowa może on liczyć na 22 proc. poparcia.
Kandydaci środowisk, które Tymoszenko określiła jako narodowo-demokratyczne - czyli ona sama i były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk - uzyskaliby w wyborach odpowiednio 13 i 11 procent głosów.
Urzędujący szef państwa Wiktor Juszczenko może liczyć zaledwie na 4 procent głosów. Polityk, który doszedł do władzy w wyniku pomarańczowej rewolucji i wyborów w 2004 roku, znajduje się w tej samej sytuacji, co szef Komunistycznej Partii Ukrainy Petro Symonenko - z czteroprocentowym poparciem.
ND, PAP