"Karzaj nic nie zmieni"
- Nie sądzę, by wyniki wyborów cokolwiek zmieniły, także pod względem bezpieczeństwa. Chyba, że Karzaj będzie próbował urzeczywistniać sygnalizowaną wcześniej gotowość do współpracy z przywódcami plemiennymi, nawet z niektórymi talibami. Nie wydaje mi się to jednak prawdopodobne, ponieważ taką szansę miał już za obecnej kadencji - dodał.
Wybory w cieniu talibów
Zdaniem Kozieja, jeśli Karzaj wygra w pierwszej turze, "ruch oporu będzie chciał pokazać, że wybory dotyczyły jednego człowieka w Kabulu, który i tak nie ma realnej władzy w kraju". Partyzanci i talibowie będą atakowali nie tyle siły międzynarodowe, ile przedstawicieli prezydenta i rad lokalnych - przewiduje generał. Według niego te ataki będą się utrzymywać do zimy, "a wiosną 2010 znów będziemy mówili o kolejnej fali operacji talibskiej".
- Gdyby jednak Karzaj nie wygrał wyborów w pierwszej turze, może to oznaczać jeszcze większy zamęt, nasilą się ataki talibów na przedstawicieli władzy centralnej - przewiduje Koziej.PAP, arb