Rosyjska prokuratura w piątek po raz kolejny podkreśliła, że wersja o ataku terrorystycznym na syberyjską elektrownię wodną nie znalazła potwierdzenia. Z kolei Kreml stwierdził, że nie będzie komentował "idiotycznych" czeczeńskich stwierdzeń na temat przyczyny katastrofy. Wcześniej do zamachu przyznali się czeczeńscy rebelianci.
Do największej katastrofy w historii rosyjskiej hydroenergetyki doszło w poniedziałek. W Sajańsko-Szuszeńskiej Elektrowni Wodnej na Syberii zginęło 26 osób, a 46 uznano za zaginione. Pion śledczy rosyjskiej prokuratury poinformował, że na miejscu tragedii nie wykryto śladów materiałów wybuchowych.
W ramach strategii "wojny gospodarczej" z Rosją rebelianci przyznali się także do przeprowadzenia zamachu bombowego w Inguszetii. Kremlowskie źródło powiedziało, że władze nie zamierzają komentować, jak to określono, "idiotycznych" oświadczeń.
Co najmniej 20 osób zginęło, a 138 zostało rannych wskutek eksplozji, do jakiej doszło w poniedziałek rano w centrum Nazrania, największego miasta Inguszetii na rosyjskim Północnym Kaukazie. Wybuch nastąpił na terenie urzędu spraw wewnętrznych.
W liście zamieszczonym na stronie internetowej rebeliantów napisano, że w różne miejsca Rosji wysłano grupy, które mają przeprowadzać zamachy na rurociągi, elektrownie i sieć elektryczną.
arb, ND, PAP