Wskutek kampanii terroru frekwencja w czwartkowych wyborach prezydenckich była znacznie niższa niż w wyborach w 2004 r., kiedy wzięło w nich udział około 70 proc. uprawnionych do głosowania. Obecną frekwencję szacuje się na 40 proc. Wstępne wyniki głosowania mają być znane we wtorek.
"Raz jeszcze ekstremiści w Afganistanie okazali się gotowi mordować niewinnych muzułmanów, by osiągnąć swoje cele. Sądzę jednak, że przyszłość należy do tych, którzy chcą budować, a nie tych, którzy chcą niszczyć" - dodał Obama.
Zaznaczył, że "USA nie popierają żadnego kandydata w tych wyborach". Faworytem jest obecny prezydent Hamid Karzaj.
"Byliśmy zainteresowani jedynie tym, by ich wynik właściwie odzwierciedlał wolę narodu afgańskiego. Poczekamy na oficjalne rezultaty i na ewentualne skargi powyborcze" - powiedział.
"Nasz cel jest jasny: rozbić i pokonać Al-Kaidę i jej ekstremistycznych sojuszników. Cel ten będzie osiągnięty i nasze wojska będą mogły wrócić do kraju, kiedy Afgańczycy będą w stanie sami wziąć odpowiedzialność za swoją przyszłość" - oświadczył amerykański prezydent.
pap, keb