Mimo nawoływań prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki do aktywizacji wysiłków na rzecz pojednania polsko-ukraińskiego, wizyta Juszczenki w Polsce pokazuje, że do zabliźnienia wzajemnych ran jeszcze daleko - napisała kijowska gazeta "Ukraina Mołoda".
- Chodzi o odsłonięcie pomnika zamordowanych Ukraińców w polskiej wsi Sahryń, (...) doszczętnie spalonej przez oddział polskiej podziemnej Armii Krajowej 19 marca 1994 roku (...) W przededniu rozmów prezydentów (w Polsce) okazało się, że Sahrynia w grafiku ich spotkania nie ma - czytamy w dzienniku.
"Ukraina Mołoda" donosi, iż decyzję o odwołaniu uroczystości w tej wsi na Lubelszczyźnie podjął prezydent Lech Kaczyński pod wpływem organizacji kresowych. Cytuje także polskie media, które powołując się na doradców prezydenta RP utrzymują, iż po spotkaniu szefów obu państw w Pawłokomie (wieś na Podkarpaciu, gdzie również doszło do zbrodni na ludności ukraińskiej) w 2006 roku w pałacu prezydenckim w Warszawie uznano, że kolejne takie uroczystości nie są potrzebne.
Polsko-ukraińskie relacje
Gazeta przypomina, iż po upamiętnieniu ukraińskich ofiar w Pawłokomie Juszczenko i Lech Kaczyński oddali hołd polskim ofiarom mordu w Hucie Pieniackiej. - Polskie społeczeństwo przyjęło decyzję Kaczyńskiego z aprobatą. Dla większości Polaków Ukraińcy są w tych krwawych wydarzeniach wyłącznie katami, a Polacy tylko ofiarami. W polskiej historiografii zbrodnia w Sahryniu przedstawiana jest jako akt rewanżu za zbrodnie Ukraińskiej Powstańczej Armii na polskiej ludności Wołynia - podkreśla autor artykułu.
Kilkaset osób zamordowano
Do tragedii w Sahryniu doszło 10 marca 1944 roku. Oddziały AK dowodzone przez Zenona Jahymka uderzyły wtedy na zamieszkaną głównie przez Ukraińców wieś, gdzie znajdował się jeden z najsilniejszych na Lubelszczyźnie posterunków policji ukraińskiej w służbie niemieckiej. Był tam też oddział Ukraińskiej Ludowej Samoobrony (formacji paramilitarnej) złożony z kilkudziesięciu osób. Wieś została spalona, a policjanci, jak również cywilni mieszkańcy wraz z kobietami i dziećmi - zabici. Według różnych szacunków w Sahryniu zginęło wówczas od 200 do 800 osób - w zdecydowanej większości była to ludność cywilna.
"Ukraina Mołoda" uważana jest za gazetę proprezydencką. Jej głównym redaktorem jest przyjaciel Juszczenki z czasów dzieciństwa, Mychajło Doroszenko.
pap, dar
"Ukraina Mołoda" donosi, iż decyzję o odwołaniu uroczystości w tej wsi na Lubelszczyźnie podjął prezydent Lech Kaczyński pod wpływem organizacji kresowych. Cytuje także polskie media, które powołując się na doradców prezydenta RP utrzymują, iż po spotkaniu szefów obu państw w Pawłokomie (wieś na Podkarpaciu, gdzie również doszło do zbrodni na ludności ukraińskiej) w 2006 roku w pałacu prezydenckim w Warszawie uznano, że kolejne takie uroczystości nie są potrzebne.
Polsko-ukraińskie relacje
Gazeta przypomina, iż po upamiętnieniu ukraińskich ofiar w Pawłokomie Juszczenko i Lech Kaczyński oddali hołd polskim ofiarom mordu w Hucie Pieniackiej. - Polskie społeczeństwo przyjęło decyzję Kaczyńskiego z aprobatą. Dla większości Polaków Ukraińcy są w tych krwawych wydarzeniach wyłącznie katami, a Polacy tylko ofiarami. W polskiej historiografii zbrodnia w Sahryniu przedstawiana jest jako akt rewanżu za zbrodnie Ukraińskiej Powstańczej Armii na polskiej ludności Wołynia - podkreśla autor artykułu.
Kilkaset osób zamordowano
Do tragedii w Sahryniu doszło 10 marca 1944 roku. Oddziały AK dowodzone przez Zenona Jahymka uderzyły wtedy na zamieszkaną głównie przez Ukraińców wieś, gdzie znajdował się jeden z najsilniejszych na Lubelszczyźnie posterunków policji ukraińskiej w służbie niemieckiej. Był tam też oddział Ukraińskiej Ludowej Samoobrony (formacji paramilitarnej) złożony z kilkudziesięciu osób. Wieś została spalona, a policjanci, jak również cywilni mieszkańcy wraz z kobietami i dziećmi - zabici. Według różnych szacunków w Sahryniu zginęło wówczas od 200 do 800 osób - w zdecydowanej większości była to ludność cywilna.
"Ukraina Mołoda" uważana jest za gazetę proprezydencką. Jej głównym redaktorem jest przyjaciel Juszczenki z czasów dzieciństwa, Mychajło Doroszenko.
pap, dar