Przewodniczący wojskowego sądu w Kisangani, kapitan Claude Disimo, wcześniej odrzucił argumenty obrony. Oświadczył, że to Moland zastrzelił kierowcę i że obaj Norwegowie byli szpiegami, stanowiącymi zagrożenie dla Konga. - Są czynnymi wojskowymi, o czym świadczą ich książeczki wojskowe, ważne do 2016 i 2017 roku. Pod tym względem są oni de facto agentami wywiadu swojego kraju - powiedział. Jednak norwescy dyplomaci podkreślają, że kontakty między oskarżonymi a norweskim wojskiem czy jakąkolwiek oficjalną instytucją urwały się w 2007 roku.
Nie jest jasne, co mężczyźni robili na wschodzie Konga. Kraj ten przyciąga zainteresowanie inwestorów dzięki odkryciom ropy naftowej pod Jeziorem Alberta na granicy z Ugandą. Byli żołnierze są często najmowani w Kongo przez prywatne firmy ochroniarskie.
PAP, arb