Barroso bliżej fotela szefa Komisji Europejskiej

Barroso bliżej fotela szefa Komisji Europejskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jose Manuel Barroso (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Przewodniczący grup politycznych w Parlamencie Europejskim potwierdzili, że głosowanie w sprawie reelekcji przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso odbędzie się podczas najbliższej sesji parlamentu 16 września w Strasburgu. Wstępne obliczenia wskazują, że Barroso uzyska wystarczające poparcie, choć nie będzie ono oszałamiające.
Barroso na szczycie w czerwcu otrzymał jednomyślne poparcie 27 przywódców państw i rządów, ale musi jeszcze uzyskać niezbędną aprobatę PE. Szefowie frakcji już raz - w lipcu - odłożyli głosowanie w sprawie Barroso. Teraz większość uznała, że w sytuacji kryzysu gospodarczego nie należy dłużej zwlekać, utrzymując unijne instytucje w niepewności. - Dzisiejsze posiedzenie Konferencji Przewodniczących wysłało silny sygnał do obywateli Europy. W czasach kryzysu, nie możemy sobie pozwolić na kontynuowanie w politycznej próżni. Musimy być w stanie iść dalej, decydując wreszcie, czy Pan Barroso będzie czy też nie przewodniczącym KE na następne pięć lat - powiedział Buzek.

Łatwiej z Niceą niż z Lizboną

Jedynie szefowie frakcji europejskich socjalistów i Zielonych domagali się odłożenia głosowania na "po" referendum w Irlandii w sprawie Traktatu Lizbońskiego, które zostało zaplanowane na 2 października. Do przeforsowania swojego postulatu zabrakło im jednak głosów w parlamencie. Gdyby ich propozycja przeszła wówczas Barroso po wejściu w życie Traktatu z Lizbony Barroso potrzebowałby poparcia większości kwalifikowanej, czyli ponad połowy z wszystkich 736 europosłów. Według obowiązującego Traktatu z Nicei, do zatwierdzenia Barroso wystarczą głosy połowy obecnych podczas głosowania eurodeputowanych. Lider Liberałów, były premier Belgii Guy Verhofstadt zaproponował, by po wejściu w życie Traktatu z Lizbony, parlament powtórzył głosowanie w sprawie Barroso na nowych zasadach. Ale i ta propozycja przepadła.

Socjaliści: bez nas Barroso będzie słaby

Barroso, jeśli potwierdzą się deklaracje liderów poszczególnych frakcji, może liczyć na wystarczające poparcie. Nawet przeciwnik Barroso, Martin Schulz, przyznał: "to pewne, że Barroso dostanie poparcie wystarczającej większości". Zaznaczył jednak, że bez poparcia socjalistów, drugiej siły politycznej w PE, będzie to większość słaba. - Jeśli chce mieć większość kwalifikowaną, to osiągnie ją tylko z nami - powiedział Schulz, apelując by Barroso "zobowiązał się na piśmie", że do swego programu włączy postulaty socjalne. Jeśli tak się nie stanie socjaliści - wraz z komunistami i Zielonymi zagłosują przeciw jego kandydaturze.

Zadecydują liberałowie?

Kandydaturę Barroso poprze na pewno chadecka frakcja Europejskiej Partii Ludowej, która wystawiła jego kandydaturę. Choć partia Barroso wygrała wybory do PE, w parlamencie zasiada jedynie 265 posłów tej partii i dlatego Barroso musiał zabiegać o względy innych partii.

Barroso może też liczyć na poparcie małej eurosceptycznej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, którą reprezentuje 54 europosłów. - To, co Barroso nam powiedział, jest bardzo pozytywne. Barroso zasługuje na reelekcję na drugą kadencję - powiedział brytyjski wiceprzewodniczący frakcji EKR Timothy Kirkhope po spotkaniu z Barroso.

Decydujące mogą okazać się głosy trzeciej pod względem wielkości grupy Liberałów i Demokratów, których reprezentuje 84 europosłów. Znaczna część członków tej frakcji, w tym liberałowie niemieccy, brytyjscy, skandynawscy i belgijscy deklarowali po przesłuchaniu Barroso, że poprą go, choć sam przewodniczący tej frakcji, były premier Belgii Guy Verhofstadt nie ukrywał, że nie jest zachwycony tą kandydaturą i wciąż stawiał Barroso nowe warunki.  Niewykluczone jednak, że część sceptycznych wobec Barroso posłów tej frakcji zagłosuje przeciw jego kandydaturze - głosowanie będzie tajne, co sprawia, że wyegzekwowanie dyscypliny klubowej będzie niezwykle trudne.


PAP, arb