Łatwiej z Niceą niż z Lizboną
Jedynie szefowie frakcji europejskich socjalistów i Zielonych domagali się odłożenia głosowania na "po" referendum w Irlandii w sprawie Traktatu Lizbońskiego, które zostało zaplanowane na 2 października. Do przeforsowania swojego postulatu zabrakło im jednak głosów w parlamencie. Gdyby ich propozycja przeszła wówczas Barroso po wejściu w życie Traktatu z Lizbony Barroso potrzebowałby poparcia większości kwalifikowanej, czyli ponad połowy z wszystkich 736 europosłów. Według obowiązującego Traktatu z Nicei, do zatwierdzenia Barroso wystarczą głosy połowy obecnych podczas głosowania eurodeputowanych. Lider Liberałów, były premier Belgii Guy Verhofstadt zaproponował, by po wejściu w życie Traktatu z Lizbony, parlament powtórzył głosowanie w sprawie Barroso na nowych zasadach. Ale i ta propozycja przepadła.
Socjaliści: bez nas Barroso będzie słaby
Barroso, jeśli potwierdzą się deklaracje liderów poszczególnych frakcji, może liczyć na wystarczające poparcie. Nawet przeciwnik Barroso, Martin Schulz, przyznał: "to pewne, że Barroso dostanie poparcie wystarczającej większości". Zaznaczył jednak, że bez poparcia socjalistów, drugiej siły politycznej w PE, będzie to większość słaba. - Jeśli chce mieć większość kwalifikowaną, to osiągnie ją tylko z nami - powiedział Schulz, apelując by Barroso "zobowiązał się na piśmie", że do swego programu włączy postulaty socjalne. Jeśli tak się nie stanie socjaliści - wraz z komunistami i Zielonymi zagłosują przeciw jego kandydaturze.
Zadecydują liberałowie?
Kandydaturę Barroso poprze na pewno chadecka frakcja Europejskiej Partii Ludowej, która wystawiła jego kandydaturę. Choć partia Barroso wygrała wybory do PE, w parlamencie zasiada jedynie 265 posłów tej partii i dlatego Barroso musiał zabiegać o względy innych partii.
Barroso może też liczyć na poparcie małej eurosceptycznej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, którą reprezentuje 54 europosłów. - To, co Barroso nam powiedział, jest bardzo pozytywne. Barroso zasługuje na reelekcję na drugą kadencję - powiedział brytyjski wiceprzewodniczący frakcji EKR Timothy Kirkhope po spotkaniu z Barroso.
Decydujące mogą okazać się głosy trzeciej pod względem wielkości grupy Liberałów i Demokratów, których reprezentuje 84 europosłów. Znaczna część członków tej frakcji, w tym liberałowie niemieccy, brytyjscy, skandynawscy i belgijscy deklarowali po przesłuchaniu Barroso, że poprą go, choć sam przewodniczący tej frakcji, były premier Belgii Guy Verhofstadt nie ukrywał, że nie jest zachwycony tą kandydaturą i wciąż stawiał Barroso nowe warunki. Niewykluczone jednak, że część sceptycznych wobec Barroso posłów tej frakcji zagłosuje przeciw jego kandydaturze - głosowanie będzie tajne, co sprawia, że wyegzekwowanie dyscypliny klubowej będzie niezwykle trudne.
PAP, arb